Współautorką shota jest Amia.
Betowała Sakaki.
Z okazji urodzin Franka jego zdjęcia dołączyły do Galerii :)
Dwudziestoletni Frank Iero przemierzał właśnie ulice Newark,
kierując się do domu swojego przyjaciela. Miał dziś u niego nocować, z racji,
że ten miał wolną chatę. Planowali całą noc poświęcić na maraton filmowy,
dlatego po drodze wstąpił do sklepu po popcorn.
Pod dom państwa Way przybył kilka minut po czasie, a gdy chciał zapukać do drzwi, one same się otworzyły i wyskoczył z nich starszy brat jego przyjaciela.
-Hej Frank, Mikey jest u siebie - rzucił mu szybko Gerard i poszedł do samochodu, a chwilę później dołączyła do niego mama, która również przywitała się z brunetem. Odjechali, a Frank wszedł do środka.
Pod dom państwa Way przybył kilka minut po czasie, a gdy chciał zapukać do drzwi, one same się otworzyły i wyskoczył z nich starszy brat jego przyjaciela.
-Hej Frank, Mikey jest u siebie - rzucił mu szybko Gerard i poszedł do samochodu, a chwilę później dołączyła do niego mama, która również przywitała się z brunetem. Odjechali, a Frank wszedł do środka.
-Mikey! - wydarł się na cały dom.
- Jestem na górze! - krzyknął chłopak, który właśnie podłączał odtwarzacz DVD do telewizora. Usłyszał na schodach kroki przyjaciela, a gdy ten wkroczył do pokoju, przywitał się z nim ciepło. Mikey wskazał ręką na sporej wielkości łóżko naprzeciwko ekranu, obok którego stały dwie misy popcornu i dwie duże butelki coli. - A więc co oglądamy? - zapytał, podczas gdy Frank zdążył ulokować swój zacny tyłek na miękkim materacu.
-Wszystko jedno, ale jakieś horrory - odparł chłopak i położył opakowania z
chipsami obok reszty przekąsek. Łóżko Mikey'a było naprawdę wygodne, dlatego od
razu się rozsiadł i prawie by odleciał, gdyby nie to, że przecież mają coś
oglądać. Way zamyślił się:
- Mam Halloween, Koszmar z ulicy wiązów i Smętarz Zwierząt,
co pójdzie na pierwszy ogień?
-Dawaj Koszmar - uśmiechnął się do niego i zjadł kilka chipsów. Mikey wzruszył ramionami.
-Dawaj Koszmar - uśmiechnął się do niego i zjadł kilka chipsów. Mikey wzruszył ramionami.
- Dobrze wiesz, że Halloween jest lepsze. Michael
Majers rządzi! - uśmiechnął się do Franka, po czym podszedł do odtwarzacza i
włączył wybrany przez Iero film. Po czym usadowił się obok niego na łóżku,
zachowując bezpieczny odstęp; ich ramiona, choć były naprawdę blisko, nie
stykały się.
-Najlepsze na koniec - zaśmiał się i trącił go łokciem. Lubił spędzać z nim
czas i ogólnie jego towarzystwo. Wiedział, że może być sobą, a Mikey go nie
odtrąci.
Pierwszą część filmu oglądali w całkowitym milczeniu, nie chcieli by ich rozmowy psuły klimat, a tak zapewne by się stało, gdyż czyli się bardzo swobodnie w swoim towarzystwie, co więcej sztukę poprawiania sobie nawzajem humoru opanowali niemalże do perfekcji. Znając życie, gdyby teraz któryś z nich przestał milczeć, skończyłoby się to na przerwaniu seansu. Jaki jest sens oglądać horror, skoro te wszystkie sceny, które normalnie wywołują zimny dreszcz przerażenia przebiegający po plecach, tym razem wydają się najzabawniejszą na świecie komedią. Mikey spostrzegł, że miska leżącą obok niego jest już całkowicie pusta, odruchowo sięgnął więc do tamtej, która leżała między nim a Frankiem. Niespodziewanie ich dłonie się spotkały, a Way nagle cofnął swoją jak oparzony.
Iero zaśmiał się krótko, chcąc rozładować napięcie, jakie zdawało mu się powstało między nimi. Poczęstował się chipsem, po czym złapał miskę i podstawił Mikey'owi pod nos.
Pierwszą część filmu oglądali w całkowitym milczeniu, nie chcieli by ich rozmowy psuły klimat, a tak zapewne by się stało, gdyż czyli się bardzo swobodnie w swoim towarzystwie, co więcej sztukę poprawiania sobie nawzajem humoru opanowali niemalże do perfekcji. Znając życie, gdyby teraz któryś z nich przestał milczeć, skończyłoby się to na przerwaniu seansu. Jaki jest sens oglądać horror, skoro te wszystkie sceny, które normalnie wywołują zimny dreszcz przerażenia przebiegający po plecach, tym razem wydają się najzabawniejszą na świecie komedią. Mikey spostrzegł, że miska leżącą obok niego jest już całkowicie pusta, odruchowo sięgnął więc do tamtej, która leżała między nim a Frankiem. Niespodziewanie ich dłonie się spotkały, a Way nagle cofnął swoją jak oparzony.
Iero zaśmiał się krótko, chcąc rozładować napięcie, jakie zdawało mu się powstało między nimi. Poczęstował się chipsem, po czym złapał miskę i podstawił Mikey'owi pod nos.
-Częstuj się - powiedział, uśmiechając się do niego. Dotyk jego skóry podziałał na niego jakoś tak dziwnie, lecz Frank wiedział, że chciałby znów ją poczuć.
Kąciki ust Mikey’ego uniosły się lekko w górę, a jego dłoń niepewnie sięgnęła w kierunku przekąsek. Czuł się niewyobrażanie skrępowany zaistniałą sytuacja, ale był wdzięczny Frankowi za to, że ten starał się to napięcie między nimi zignorować. Ten dotyk, dotyk Franka, podobał mu się, choć sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać.
Iero położył miskę na swoich kolanach, a tą, która była
pusta odstawił na bok. Przysunął się do Mikeya, by ten mógł z łatwością sięgać
po przekąski, a prawda była taka, że chciał aby ich ramiona się stykały. Był
tak blisko, że mógł nawet wyczuć zapach jego szamponu.
Mikey, gdy tylko poczuł bliskość niższego spiął się na całym ciele. Był wyraźnie zdenerwowany. Co planował Frank? - tego mógł się jedynie domyślać. Jego przyjaciel dość często zachowywał się dziwnie, jednak nigdy nie dochodziło między nimi do podobnych sytuacji. Iero nigdy nie próbować niczego zaaranżować czegoś podobnego. Bo to przecież Frank pragnął bliskości Mikey’a, nie na odwrót... Ale czy na pewno?
Iero z początku nie zwracał na to zbyt dużej uwagi, lecz co jakiś czas zerkał na twarz Mikey’a, dokładniej się jej przyglądając. To, że jego przyjaciel jest przystojny wiedział już wcześniej, lecz teraz z nieznanych przyczyn go do niego ciągnęło. Chciał poczuć jakie w dotyku są jego usta...
Po ciele Franka przeszedł dreszcz, gdy zdał sobie sprawę z tego o czym myśli.
Mikey, gdy tylko poczuł bliskość niższego spiął się na całym ciele. Był wyraźnie zdenerwowany. Co planował Frank? - tego mógł się jedynie domyślać. Jego przyjaciel dość często zachowywał się dziwnie, jednak nigdy nie dochodziło między nimi do podobnych sytuacji. Iero nigdy nie próbować niczego zaaranżować czegoś podobnego. Bo to przecież Frank pragnął bliskości Mikey’a, nie na odwrót... Ale czy na pewno?
Iero z początku nie zwracał na to zbyt dużej uwagi, lecz co jakiś czas zerkał na twarz Mikey’a, dokładniej się jej przyglądając. To, że jego przyjaciel jest przystojny wiedział już wcześniej, lecz teraz z nieznanych przyczyn go do niego ciągnęło. Chciał poczuć jakie w dotyku są jego usta...
Po ciele Franka przeszedł dreszcz, gdy zdał sobie sprawę z tego o czym myśli.
Michael czuł na sobie parzące spojrzenie Iero i mimowolnie
zaczął się rumienić. Boże, ten wzrok, miał wrażenie, że wypala w nim dziurę na
wylot. A lekko zaróżowione wargi Franka, to jak przygryza je od czasu do czasu
i przejeżdża po nich językiem. Nagle poczuł, że brunet kładzie mu rękę na
kolanie. Uniósł wzrok i w tym samym momencie dostrzegł, że Iero jest blisko,
niebezpiecznie blisko, ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Serce
Mikey’ego zaczęło bić trzy razy szybciej niż zazwyczaj.
-Mikey, ja nie wiem co się... - zaczął, lecz nie dane mu było skończyć, gdyż zaatakował usta chłopaka. Nie mógł już dłużej się im opierać; musiał poczuć ich smak. Napierał na niego coraz mocniej, czując ten wspaniały smak i adrenalinę. To było coś, czego nie robił jeszcze z chłopakiem, a co dopiero z Mikey'em.
Oczy wyższego otworzyły się szeroko, z początku nie oddawał pocałunku, ale też nie miał ochoty odpychać przyjaciela. Po chwili również zaczął poruszać wargami, odwzajemniając pieszczotę. Cieszył się bliskością kolegi, a gdy oswoił się z sytuacją, stał się jeszcze bardziej gwałtowny w swoich działaniach. Wplótł palce we włosy Iero i przyciągnął go bliżej.
Frank poczuł przyjemne dreszcze, gdy Mikey oddał pocałunek, a później ponownie, gdy go do siebie przyciągnął. Odłożył szybko miskę na bok i usiadł mu okrakiem na kolanach, nie przerywając pieszczot. Jego język wwiercił się w wargi chłopaka i przedostał się do środka, a gdy tylko zetknął się z tym, należącym do Mikey'a, Frankie się podniecił i naparł na niego jeszcze mocniej.
-Mikey... - spanął, gdy musiał zaczerpnąć powietrza.
Micheal odmruknął coś w odpowiedzi, już miał wsunąć dłonie
pod koszulkę bruneta, lecz nagle jakby doznał olśnienia, przestał odwzajemniać
czułości. Dopiero teraz dotarło do niego co tak właściwie robił i prawdę
powiedziawszy, zawahał się; Czy on na pewno tego chciał?
Iero jednak nie miał takich wątpliwości. Podciągnął do góry koszulkę przyjaciela i szybko ją zdjął. Zasypał pocałunkami obojczyki i ramiona Mikey'a, dziwiąc się, że ten nie reaguje już od dłuższego czasu.
Iero jednak nie miał takich wątpliwości. Podciągnął do góry koszulkę przyjaciela i szybko ją zdjął. Zasypał pocałunkami obojczyki i ramiona Mikey'a, dziwiąc się, że ten nie reaguje już od dłuższego czasu.
-Wszystko ok? - spytał i cmoknął go w usta.
Mikey utkwił swoje spojrzenie w miodowych tęczówkach bruneta, a widząc w nich pożądanie, ogrom czułości i błąkający się gdzieś między nimi cień czegoś na kształt niepewności i troski, westchnął:
-Frank, my czy powinniśmy... Czy możemy... Czy my naprawdę tego chcemy?
-Ja tego pragnę, najmocniej na świecie - odparł i przytulił się do niego. -A ty, Mikey?
Tych kilka słów wystarczyło by wątpliwości, jakie kłębiły się w głowie Michaela, znikły. Przybliżył swoją twarz do tej należącej do Iero i zaatakował agresywnie jego usta. Najwyższy czas na zwiększenie tempa pieszczot.
Frank uśmiechnął się i błyskawicznie oddał pieszczotę, zachowując jej namiętność. Zaczął błądzić rękoma po ciele przyjaciela, starając się zbadać każdy jej skrawek.
Mikey, zgodnie ze swoim wcześniejszym zamierzeniem wsunął dłonie nad koszulkę bruneta i zaczął muskać delikatnie palcami skórę jego pleców, a następnie żeber i brzucha. Zjechał nimi jeszcze niżej, aż w końcu dotarł do granicy, jaką wytyczały spodnie. Uśmiechnął się, chwycił klamrę jego paska i odpiął ją. Zanim jednak zabrał się za guzik i zamek, spojrzał w górę na twarz przyjaciela. - Na pewno? - zapytał.
-Tak- sapnął Frank i w tym czasie również zajął się odpinaniem spodni przyjaciela. Chciał zobaczyć jak to jest pieścić kogoś innego, a nie siebie samego. Ta myśl nakręcała go na tyle, że bez przeszkód wsunął swą dłoń i zaczął mocno pieścić członka chłopaka.
Mikey jęknął przeciągle i oparł głowę na ramieniu niższego. Coś takiego czuł po raz pierwszy w życiu, tzn. nie żeby pierwszy raz ktoś go dotykał, co to, to nie, ale pierwszy raz robił to facet, chłopak, jego kolega, przyjaciel, najlepszy przyjaciel... Frank. Po chwili on również zaczął pieścić chłopaka przez materiał bokserek, a gdy zobaczył, że Iero się to podoba - to dało mu naprawdę ogromną satysfakcję.
-Mikey... - jęknął Frank, ze względu na to, że go dotknął i że on dotykał jego. Zakręciło mu się w głowie. Drugą ręką szarpnął Waya za włosy, później od razu wpijając się w jego usta. Pocałunek był pełen agresji i pasji, którą Frankie skrywał w sobie przez kilka lat ich przyjaźni.
Mikey otworzył szeroko oczy ze zdumienia; nie spodziewał się po nim czegoś takiego. Mimo że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zgadzają się na coś takiego, pozwalają, by wszystkie zakamuflowane uczucia uwolniły się i zawładnęły nimi. On zdecydowanie chciał więcej, więcej pocałunków, więcej dotyku, więcej czułości, namiętności i żaru, żaru, który rozpalał ich ciała i umysły. Niewiele więc myśląc, wsunął dłoń pod materiał bokserek Franka i zaczął mu obciągać jeszcze intensywniej i szybciej niż dotychczas, gdy robił to przez barierę bielizny.
Iero zamruczał z przyjemności i przeniósł się z pocałunkami najpierw na szczękę, a później na szyję chłopaka. Druga ręka wciąż tkwiła w jego włosach, co jakiś czas za nie ciągnąc. Czuł, że Mikey powoli zbliża się do spełnienia i zaczął się głupio szczerzyć, że to właśnie on go do niego doprowadza. Świadomość tego wystarczyła, by zaczął lekko poruszać biodrami, chcąc dać mu jeszcze więcej przyjemności.
Mikey jęknął głośno i od razu przygryzł mocno wargę. Faktycznie był już blisko, a świadomość, że to właśnie Iero robi mu takie rzeczy, a on odwdzięcza się tym samym, pokonując barierę wstydu i przenosząc ich relacje na inny, znacznie wyższy poziom. Niski brunet zawsze był dla niego ważny, ale wiedział, że przez ten akt stanie się dla niego najdroższą osobą na świecie. Tak bardzo go pragnął i jakby na potwierdzenie swoich uczuć coraz szybciej poruszał dłonią na członku kochanka, zaciskając mocniej palce.
-Chcę pójść na całość Mikey- wyszeptał Frank, oddychając głośno.
-Chcę się w tobie znaleźć...
Przejechał językiem po całej długości jego szyi. A rękę przeniósł z włosów na plecy i sugestywnie jechał nią w dół.
Michael, słysząc te słowa, oprzytomniał nieco i przeniósł swoje uważne spojrzenie na Iero. Ledwo zauważalnie skinął głową: - Dobrze, zgadzam się - szepnął - Pragnę cię poczuć Frankie.
-Ach, Mikey - zachwycił się i wsunął dłoń pod materiał jego spodni. Mocno ścisnął jeden z pośladków i jęknął chłopakowi wprost do ust. Skóra szatyna nawet w tamtym miejscu była idealna.
Wyższy zamruczał cicho i chwycił za szlufkę od spodni Iero, dając mu tym samym znak, że chce się ich pozbyć. Gdy już mu się udało, pozbawił go również bokserek. Teraz mógł obserwować Frank nagiego, a ten fakt bardzo mu się podobał. Pierwszy raz widział go takim, a na dodatek był taki specjalnie dla niego i tylko dla niego. Cały mój - pomyślał Mikey, a kąciki jego ust powędrowały ku górze.
Frank nie pozwolił na to, by jako jedyny był tu bez żadnego ubrania, dlatego szybko rozebrał Mikey'a do końca i położył go na łóżku, od razu na niego napierając. Pocałował go mocno i namiętnie. Starał się dać mu jak najwięcej przyjemności, a tym samym odwrócił jego uwagę od tego, że przybliża palce do ich ust. Po chwili włożył je chłopakowi do buzi.
-Naśliń Mikey... - szepnął i zaczął całować go po szyi.
Chłopak posłusznie wziął je do ust i zmoczył obficie. Jego dłonie spoczywały na ramionach Franka co jakiś czas smyrając go po nich.
Iero już nie mógł nad sobą zapanować. Szybko wyjął palce stwierdzając, że są już wystarczająco wilgotne i skierował je na wejście.
-Mogę? - spytał, choć ledwo się hamował.
Mikey tylko nieznacznie skinął głową i zacisnął mocno powieki, gdy poczuł pierwszy palec w swoim wnętrzu. To było dość nieprzyjemne, nieznane mu dotąd uczucie rozpierania.
-Jesteś wspaniały - westchnął mu Frank do ucha i dołożył drugi palec. Mikey był strasznie ciasny, lecz okrutnie go to podniecało.
Wyższy jęknął przeciągle... To było już naprawdę niemiłe i sprawiało mu ból, co prawda nie był on nie do zniesienia, jednak jego mięśnie samoczynnie się spięły, potęgując nieprzyjemne odczucie.
Frank przekręcił ich tak, by oboje leżeli na boku. Zrobił to po to, by móc opleść drugą ręką członka Mikey'a i mocno go stymulować. Widział po twarzy chłopaka, że nie czuje się dobrze w tej sytuacji, a przecież chodziło o to, by oboje czerpali z niej przyjemność.
Michael mruknął z aprobatą, którą zdobyły działania niższego bruneta. Rozluźnił się znacznie pod wpływem pieszczot, co umożliwiło Iero kontynuowanie działań.
Pocałował go ponownie, odwracając uwagę tym razem od trzeciego palca, który dołączył do pozostałych dwóch. Poruszał nimi naprawdę powoli, bo zdrowy rozsądek zdawał się do niego wrócić.
Mikey chciał by Frank już wreszcie w niego wszedł, kończąc tym samym swoje i jego cierpienia. On naprawdę umierał ze zniecierpliwienia i nabuzowania!
-Jak... jak chcesz to zrobić?- spytał Frank, zdając sobie sprawę, że nie ma pojęcia jak się za to zabrać. Najwygodniej byłyby im, jakby Mikey ułożył się na brzuchu, lecz z drugiej strony chciał go widzieć.
- Frank, ja... - wyszeptał Mikes - Ja chcę cię widzieć.
Brzmiało to błagalnie, ale on naprawdę nie chciał się kłaść na brzuchu. Co prawda zdawał sobie sprawę z tego, że byłoby to znacznie wygodniejsze pod względem fizycznym, ale jego samopoczucie było znacznie ważniejsze. Pragnął go obserwować i widzieć tę rozkosz, gdy osiąga szczyt.
-Ja też - odparł od razu i delikatnie przekręcił go na plecy. Uniósł jego nogę i położył sobie na udzie, a po chwili zrobił to samo z drugą. Schylił się i wziął do buzi jego członek. Zrobił to raptownie i na dobrą sprawę nie wiedział dlaczego to zrobił, ale ogarnęło go niesamowite uczucie.
Mikey jęknął i wygiął się w łuk, gdy tylko poczuł na sobie mokre usta bruneta.
- Frank... - wręcz krzyknął jego imię, otwierając przy usta i układając je w kształt litery O.
Było mu dobrze, tak bardzo dobrze... Ale potrzebował jeszcze jednej, bardzo
ważnej rzeczy. Iero w tym samym czasie ponowił rozszerzanie go, a gdy Mikey był
już na granicy, odsunął się od jego członka i podniósł do góry. Pocałował go
mocno, ustawiając tak, by mogli się już kochać. Cały czas patrzył na niego zaskoczony,
że obdarzył go takim zaufaniem. Wchodził w niego naprawdę powoli, nie chcąc
wyrządzić mu żadnej krzywdy, choć i on odczuwał lekki ból, gdy ścianki odbytu
szatyna się na nim zaciskały.
Mikey starał się rozluźnić... To był jego pierwszy raz, miał zerowe doświadczenie w stosunkach z mężczyznami, więc był wdzięczny Iero za to, że ten jest dla niego tak bardzo delikatny. Wszystkie jego mięśnie były napięte do granic możliwości, sam akt nie był przyjemny, jednak to, że czuł bliskość niskiego bruneta dodawało mu otuchy. Teraz już wiedział, że wybrał właściwie, jego przyjaciel był wyjątkowo czuły i uważny. Widać, że zależało mu na komforcie Michaela.
Mikey starał się rozluźnić... To był jego pierwszy raz, miał zerowe doświadczenie w stosunkach z mężczyznami, więc był wdzięczny Iero za to, że ten jest dla niego tak bardzo delikatny. Wszystkie jego mięśnie były napięte do granic możliwości, sam akt nie był przyjemny, jednak to, że czuł bliskość niskiego bruneta dodawało mu otuchy. Teraz już wiedział, że wybrał właściwie, jego przyjaciel był wyjątkowo czuły i uważny. Widać, że zależało mu na komforcie Michaela.
-Rozluźnij się, proszę - jęknął Iero i go pocałował. -Skup
się tylko na mnie - poprosił i spojrzał mu prosto w oczy; zobaczył w nich ból.
Nie wiedział co mógłby zrobić, by uśmierzyć mu tego, lecz postanowił wrócić do
stymulacji jego członka i znów wpić się w usta. W dalszym ciągu powoli się w
niego wsuwał.
Mikey poruszał wargami, odpowiadając na pieszczoty bruneta. Całą swoją uwagę skupił na jego osobie i zaczął się powoli rozluźniać - ufał mu i wiedział, że Frank nie wyrządzi mu krzywdy. Czuł jak Iero wolno się w nim zagłębia, a gdy dobrnął do końca wycofał się i znów w niego wszedł. Nie było w tym nic z gwałtowności czy agresywności i pałał do niego coraz to cieplejszymi uczuciami. W dodatku ręką, która wyprawiała cuda z jego męskością...
Mikey poruszał wargami, odpowiadając na pieszczoty bruneta. Całą swoją uwagę skupił na jego osobie i zaczął się powoli rozluźniać - ufał mu i wiedział, że Frank nie wyrządzi mu krzywdy. Czuł jak Iero wolno się w nim zagłębia, a gdy dobrnął do końca wycofał się i znów w niego wszedł. Nie było w tym nic z gwałtowności czy agresywności i pałał do niego coraz to cieplejszymi uczuciami. W dodatku ręką, która wyprawiała cuda z jego męskością...
-Jest mi... tak dobrze Mikey... - westchnął przez zaciśnięte zęby.
Przeniósł się na jego szyję i zaczął ją pieścić ustami, a jego dłoń przyśpieszyła ruchy. Wykonywał coraz to mocniejsze pchnięcia, po pewnym czasie uderzając w prostatę Mikeya.
Michael mimo że wcześniej zaciskał mocno szczęki nie chcąc
robić niepotrzebnego hałasu, gdy tylko Iero trafił w jego wrażliwy punkt krzyknął
głośno nie potrafiąc już zatrzymać tego co przeżywał wyłącznie dla siebie. To
było coś niesamowitego, a jednocześnie tak bardzo przyjemnego.
- Frank - wydyszał po chwili i polizał bruneta po szyi.
-Mikey - mruknął i poruszał się już tyko pod tym kątem. Mocno ścisnął przyrodzenie chłopaka i pieścił go niemalże agresywnie. Cała ta sytuacja sprawiała, że odchodził od zmysłów.
Mikey czuł, że już nie wytrzymuje. Wszystkie jego mięśnie był spięte, ale wiedział, że jeszcze tylko chwila i wszystkie one rozluźnią się dając mu tym samym upragnioną rozkosz. Mimo że wcześniej jęczał, teraz na powrót zacisnął mocno szczęki. Chciał, by to wszystko trwało tak długo jak tylko się da. Przeniósł dłonie na plecy Frank i wbił w nie paznokcie. Przygryzł wargę i nagle na powrót otworzył usta, a przez jego ciało przeszło coś na kształt porażanie prądem, które go obezwładniło, ogłuszyło i oślepiło - przed oczami tańczyły mu czarne plamy.
-Chcę... cię słyszeć - wysapał Iero i chwycił zębami za jego dolną wargę. Twarz miał wykrzywioną w grymasie rozkoszy, lecz przewijał się przez nią ogromny wysiłek. Nigdy by nie pomyślał, że coś tak męczącego może być również cholernie przyjemne. Zaczął ssać wargę kochanka, czując jak ten zaraz dojdzie w jego dłoni.
Mikey poczuł, że Frank wchodzi w niego jeszcze kilka razy, a on nie mógł już wytrzymać - doszedł, jęcząc głośno i plamiąc przy tym spermą dłoń kochanka.
-Ach Mikey - sapnął Iero i również wytrysnął. Opadł wykończony na pierś chłopaka i szybko z niego wyszedł. Ułożył się na jego torsie i starał się uspokoić oddech.
Mikey szybciej niż kolega zdążył ochłonąć. Spojrzał na
niskiego bruneta i pod wpływem impulsu wyszeptał dwa słowa, które miały w ich
relacji zmienić bardzo wiele: Kocham cię.
Frank mocno wciągnął powietrze, podniósł głowę i spojrzał mu w oczy. Położył dłoń na jego policzku i delikatnie go pogładził.
Frank mocno wciągnął powietrze, podniósł głowę i spojrzał mu w oczy. Położył dłoń na jego policzku i delikatnie go pogładził.
-Ja też cię kocham, Mikey - odparł równie cicho i pocałował chłopaka. Ten pocałunek był już inny niż wszystkie wcześniejsze; przelewały się przez niego uczucia.
Michael oddał subtelną pieszczotę, mającą dla nich jednak znacznie większe znaczenie niż wszystkie poprzednie.
- Frank, czy to oznacza, że... - zawahał się - Jesteś teraz moim chłopakiem?
-Jeśli tylko chcesz - uśmiechnął się szeroko - kochanie...
Mikey zarumienił się i niewiele myśląc oplótł bruneta ramieniem, przyciągając bliżej siebie i pocałował go w czoło. Zasnęli razem zupełnie nadzy, przytuleni do siebie i ze splecionymi palcami dłoni.
"-Jestem na górze! -krzyknął chłopak" ta kurwa chciałby być na górze, ale nie ma tak dobrze.
OdpowiedzUsuńAch ten tytuł XDD
lubie Wasze wspólne shoty :3 ten byl zajebisty oczywiście :D
Tytuł pozostanie naszą słodką tajemnicą ^^
UsuńAhahah, może kiedyś będzie... może...nie.xd
AH. FRIKEY! Taką odmianą od czasu do czasu nie pogardzę :3 Człowiek nie żyje samymi Frerardami, prawda?
OdpowiedzUsuńAh, i ten tytuł.. W sumie w jakiś sposób odwołuje się do tego shota XD
Pięknie, pięknie. Daję 11/10 i oby tak dalej.
xoxo
Co do tego, że człowiek nie żyje samymi Frerardami to bym się kłóciła, ale odmiana zawsze się przyda xd
UsuńDziękujemy za miłe słowa ^^
xoxo.
Ojej, Frikey! Nie spodziewałam się przeczytać tego paringu u Ciebiena blogu.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten shot! Był taki gorący, mrrrau ;)
Nadal mi dziwnie z myślą, że to Frankie jest na górze xD takie moje Frerardowe przyzwyczajenia...
Widać, że dobrze Wam się współpracuje, bo z Waszej wspólnej pracy wychodzą naprawdę niesamowite rzeczy :3
Oby tak dalej!
Dużo weeny^^
Kochana to już drugi shot z tego paringu xd
UsuńHm, Frankie na górze... Szczerze to ja go rzadko kiedy nawet we frerardach widzę na dole xd takie niby to niskie ale szalone i władcze (skojarzył mi się Akashi... xD).
Współpracuje się faktycznie dobrze, coś się pewnie jeszcze kiedyś gdzieś ukaże ^^
Dziękuuujemyy!
xoxo.