sobota, 16 listopada 2013
Rozdział 1
Rozdział 1
*Mikey* poniedziałek, listopad 1994
Znowu go nie ma. Jak zwykle to mi się dostanie. Niedojrzały skurwysyn… Tak, brawo Mikey, właśnie nazwałeś rodzonego brata skurwysynem. Ciekawe, co by zrobił, gdybym go nie krył? Pewnie wszystkie te wypady by się skończyły, a Gerard nie zaprzątałby sobie tym wszystkim głowy. No i oczywiście nie musiałbym go wtedy kryć.
- Mikey, Gerard.. śniadanie gotowe! – wykrzyczała mama z dołu.
Cholera. Wymioty, ból głowy, gorączka, biegunka… Co tym razem mam wymyślić by znów mu się udało? Może powiem matce, prosto z mostu, że znów nie było go całą noc. Powiem, że pojechał zobaczyć się z ojcem, że spotyka się z nim całkiem często, choć tego nie lubi. Powiem jej… Powiem!
-Gdzie Twój brat ? – spytała, gdy tylko dotarłem do kuchni.
-Uczył się do późna, ma dzisiaj ważny sprawdzian. Lepiej niech jeszcze pośpi.
Jestem najlepszym bratem na świecie! Gerry powinien postawić mi pomnik!
-No dobrze. Wiesz, mógłbyś czasem wziąć z niego przykład – rzuciła, a ja mało co nie zakrztusiłem się kawą. Żeby ona tylko wiedziała to mój kochany braciszek wyprawia. Nie byłby już takim słodkim niewiniątkiem. Tym kochanym synusiem, który pomagał gotować i doskonale się uczył.
Zjadłem szybko śniadanie, składające się z tostów i jajecznicy, po czym skoczyłem na górę umyć zęby. Wszedłem do pokoju i zabrałem swoją torbę, oraz tą należącą do Gerrego.
- Na razie mamo, wychodzimy! – krzyknąłem, gdy byłem już gotowy do wyjścia, a mama, na szczęście, siedziała już u siebie.
Nie czekając na odpowiedź szybko wyszedłem z domu, dokładnie w tym samym momencie, w którym podjechał szkolny autobus. Jak to zwykle w poniedziałki, nie znajdowało się w nim wielu uczniów. Zająłem miejsce gdzieś w środku i włożyłem słuchawki do uszu. Po dwóch piosenkach pobudzającego Antrax’ u byłem już pod szkołą. Muzyka jakoś zawsze sprawiała, że zapominałem o całym świecie. Wysiadłem, wraz z resztą, z autobusu i skierowałem się do wejścia. To dopiero 2 miesiąc w tym miejscu, a ja już miałem go serdecznie dosyć. Jedyne, co w nim dobre, to nowe dziewczyny, oraz mój przyjaciel, z którym nie rozstawałem się od przedszkola. Czekał na mnie tuż obok wejścia. Stary, dobry Scotty.
- Twój braciszek znów zrobił sobie nocny wypad ? – spytał, widząc dwie torby na mym ramieniu.
- Tja, czasami zastanawiam się dlaczego właściwie robie dla niego to wszystko.
- No cóż, w końcu to Twój brat. Pewnie jakoś Ci się odwdzięczy. - uśmiechnął się do mnie.
Bardzo dobrze wiedział w jaki sposób Gerry się odwdzięczał. Na samą myśl o tym na mojej twarzy również zagościł uśmiech. Weszliśmy do środka, gdzie podszedłem do szafki należącej do mojego brata i schowałem do niej jego torbę, po czym razem ze Scottym udaliśmy się na lekcje. Mieliśmy ich dziś całkiem dużo, ale przedmioty nie były aż takie złe. Poniedziałek nie był aż tak straszny, jak zazwyczaj się wszystkim wydawało.
Zajęcia minęły o dziwo szybko. Gdy tylko wyszedłem ze szkoły, pożegnałem się z przyjacielem i ruszyłem w stronę domu. Droga nie była jakoś szczególnie długa, a chciałem spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu.
-Młody, jesteś moim idolem – usłyszałem szept, tuż przy uchu. Nawet nie zauważyłem, kiedy mój brat znalazł się obok mnie, no cóż.. uroki Antrax ’u. Gerry wyglądał całkiem normalnie. Prawie nie było widać oznak tego, że nie spał całą noc, albo że spędził ją poza domem.
– Nawet nie wiesz jak pojebana była ta noc, ledwo co stoję na nogach. Chodź, zabieram Cię na kawę – pociągnął mnie za rękaw.
Uśmiechnąłem się, gdy tylko z jego ust padło to magiczne słowo... Kawa.
Udaliśmy się do naszej ulubionej kawiarni tuż obok szkoły. Często tu przychodziliśmy. W myślach nazywałem to miejsce naszym, ponieważ to zawsze tu rozmawiałem z bratem o wszystkim. Usiedliśmy przy jednym ze stolików, a po chwili pani przyniosła nam napoje.
-Wiesz co, nasz stary jest zdrowo popierdolony… Przyjechałem do niego jak zawsze, zadawał rutynowe pytania, chciał wiedzieć wszystko…- bla, bla, bla … O, kawa się skończyła. Cóż za skandal! - Tak też jego pierdzielona córeczka dobierała się do mnie przez całą drogę na dworzec, a ten idiota tylko na nas patrzył i cieszył ten swój krzywy ryj…- Moja kawa się skończyła… Odeszła tak szybko. Nie zdążyłem nawet poczuć tego wspaniałego smaku…- Mikey…- Kawo wróć do mnie. - Mikey! – Kawy…- KURWA MŁODY!
-Czego? – Kawy ? Nie. Trzeba się skupić na tym co ten nieogarnięty człowiek próbuje mi przekazać i starać się być choć trochę milszym w obliczu tej ogromnej, osobistej tragedii.
-Czy Ty mnie w ogóle słuchasz ? On chce, żebym się do niego wyprowadził. Totalnie go pojebało, a wisienką na tym jebanym torcie jest Manda. Czy on nie wie, że to by podlegało pod patologie ?
- Zapewne wie… Chociaż właściwie to nie bardzo patologia – zamyśliłem się.
- I dlatego kazał jej się do mnie dobierać, bo jak sam stwierdził, zapewne sprawi mi to przyjemność, a jej to nie zrobi różnicy.
-Gerry, uspokój się, za rok i tak idziesz na studia.. pełnoletni już prawie jesteś. Nie może Cię zmusić byś z nimi zamieszkał… Więc uspokój się i nie odwiedzaj ich więcej. Robi się późno, chodźmy do domu – przytaknął. Zapłaciliśmy za kawę i wyszliśmy na zewnątrz.
W drodze do domu panowała między nami totalna cisza. Każdy z nas pogrążył się we własnych myślach. Moje latały wokół wizji co by było, gdyby Gerard faktycznie się przeprowadził. Pomijając wszystkie jego monologi i wygłupy, mój brat był najlepszy na świecie. Wiedziałem, że zawsze mogę na niego liczyć. Mogłem się wygadać, jeśli chciałem, lub pomilczeć, tak jak teraz.
Znaleźliśmy się w domu. Szybko zdjęliśmy buty i poszliśmy do kuchni, bo nasze brzuchy już niejednokrotnie domagały się jedzenia.
-Wróciliśmy ! – Boże, pobłogosław moje uszy lub po prostu zabierz temu człowiekowi zdolności do wrzasku.
- No nareszcie, gdzieś cie się szwendali ? Obiad w mikrofali. Gerard, kochanie, jak Ci poszedł sprawdzian ? Mikey, mam nadzieję że nie rozpocząłeś tego tygodnia kolejną jedynką lub nową uwagą…- I tak by mogła w nieskończoność… Chyba wiem po kim Gerry odziedziczył zdolność zanudzania ludzi masą niepotrzebnych pytań.
- Sprawdzian, jaki sprawdzian mamo ?
Nagrodę dla największego palanta w historii otrzymuje Gerard Way.
- Mikey mówił, że uczyłeś się prawie całą noc, dlatego nie było Cię na śniadaniu… prawda Mikes ?
-Tak mamo – mruknąłem, jednocześnie uderzając Gerrego w ramię.
-Aaa, ten sprawdzian… Tak, poszło dobrze. Zanosi się na piąteczkę – krzyknął, ledwo powstrzymując parsknięcie śmiechem.
-Brawo, nieogarze – szepnąłem, a on tylko popatrzył się na mnie z uśmiechem.
Kiedy zjedliśmy odgrzewane frytki z paluszkami rybnymi ruszyliśmy po schodach do naszych pokoi. Odrobiłem szybko wszystkie lekcje, po czym położyłem się na łóżku. Cały wieczór spędziłem na rozmyślaniu o tym, co powiedział mi Gerry. Ojciec chce by z nim zamieszkał… Mnie nigdy o to nie spytał. Dlaczego to on był dla niego ważniejszy? Może dlatego, że ojciec nie zna mnie tak dobrze jak Gerarda… Odszedł gdy miałem zaledwie 3 lata. Wtedy słuch o nim zaginął. A teraz, gdy Gerry go odnalazł nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Płaci jedynie alimenty. Nie rozmawiając nawet z mamą, kobietą, z którą ma dzieci i kiedyś podobno kochał. Z Gerardem jednak chce mieć kontakt…
Dobra Mikey, przestań o tym myśleć bo zwariujesz… Podniosłem się z łóżka, wiedząc że aura na nim panująca nie pomoże mi pozbyć się problemów… Prysznic, tak tego mi trzeba. Udałem się do łazienki i nawet tam słyszałem wycie mojego brata. Niestety strasznie lubi śpiewać i, na szczęście, robi to całkiem dobrze . Nie wiem dlaczego, ale strasznie się wstydzi. Śpiewa tylko, gdy jestem jedyną osobą, która może go usłyszeć. Nie zawsze jestem z tego powodu szczęśliwy…
- Zamknij się chociaż na chwilę!
-Też Cie kocham bracie! – odpowiedział śpiewem, przez co miałem jeszcze większą ochotę iść do niego i po prostu zamknąć mu tą wydzierającą się mordę…
Jego słowa powróciły do mnie, gdy leżałem, czysty i przygotowany do spania, już w łóżku, właśnie.. Dlaczego myślę o ojcu, który nie chce mnie poznać i o matce, która uważa mnie za tego gorszego? Kochałem tego wkurwiającego wyjca i zawsze mogłem na niego liczyć.
Dla takiego brata można znieść wiele.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne, czekam z niecierpliwością na więcej ;)
OdpowiedzUsuń