Wzbogaciłam bloga o 'Galerię', bo na dobrą sprawę od dłuższego czasu chciałam coś takiego tu umieścić. Enjoi.
Rozdział 16
*Mikey* wtorek, listopad
1994
Odbierz do cholery. Zaraz po prostu
zwariuję. Miliony scenariuszy przelatywały przez moją głowę z każdym sygnałem.
Może ktoś go porwał? Może wpadł pod jakiś samochód? Może coś mu totalnie odwaliło? Odbierz, kurwa, Ty nieogarnięty człowieku…
-Siema Młody! – Słysząc radosny głos
mojego brata od razu odetchnąłem z ulgą. Przynajmniej żył, choć nie wróżyłem mu
zbyt długiego żywota, po tym jak zniknął na tak długo, a ja zamartwiałem się
jak nigdy.
-Gdzie Ty się, kurwa, podziewasz? Masz
pojęcie jak strasznie się o Ciebie martwiłem?!
-Ej, spokój. Zaraz będę, nie gorączkuj
się tak.
-Ja Ci kurwa dam… - byłem naprawdę
wkurzony. Tym razem przegiął.
-Kocham Cię braciszku! – Śmiejąc się
zakończył rozmowę… Jednak śmiech mojego brata brzmi inaczej, nie tylko jego
usłyszałem w słuchawce telefonu.
Coś tu nie gra. Mój telefon zawibrował.
‘Nieodebrana wiadomość od Nieznany : Cześć Mikey. Tu Laura. Mam
Twój numer od Kim, która ma go od Scottiego. Powinieneś mnie kojarzyć, chociaż
w sumie nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy. Może przydałaby Ci się jakaś pomoc?’
‘Spierdalaj.’
Co z tego, że nie byłem miły? Miałem
już serdecznie dość wszystkich lasek, które próbują się do mnie dobrać.
Sytuacja z Gerrym wcale nie polepszyła mojego nastroju, więc uznałem, że jednak
mam prawo być wkurzonym na świat.
Wibracje…
‘Wiadomość od Nieznany : Aleś Ty brutalny… Lubię takich ;)’
Ja pierdole… opadłem na łóżko z
niemocy, która mnie ogarnęła. Jak nisko upadły dziewczyny w dzisiejszych
czasach? Dlaczego w ogóle się nie ceniły?
Dłuższa wibracja… Czy ona do mnie
dzwoni? Tego było już za wiele.
-Odpierdol się kurwa. - Prawie
wrzasnąłem, gdy tylko odebrałem telefon.
-Em, Mikey?
-O Boże, Kath… Przepraszam! – Gorzej
być, chyba nie mogło.
-Nie no, spoko. Najwidoczniej dzwonię
w złym momencie…
-Nie, nie, nie… Wszystko w porządku.
Coś się stało?
-Chciałam po prostu sprawdzić co tam u
Ciebie. Słyszałam, że byłeś w szpitalu… A tak poza tym to chciałam też spytać,
czy dalej masz moją płytę Deep Purple, potrzebuję jej… - No proszę, wiedziałem że
to było by za piękne. Przecież bezinteresowność jest passe !
- Wszystko okay, tylko gips jest
strasznie wkurwiający… Podrzucę Ci tą płytę w następnym tygodniu. - Usłyszałem,
że ktoś otwiera drzwi do mojego pokoju, niejako ratując mnie z opresji. - Muszę
kończyć, cześć.
Jeszcze bardziej wkurwiony spojrzałem
na Gerarda, który wręcz promieniował szczęściem. Gdyby nie fakt, że przyniósł
ze sobą kawę, wyrzuciłbym go za drzwi.
Nigdy nie potrafiłem się na niego
gniewać. Mogłem być wkurwiony i chcieć by zostawił mnie w spokoju, ale nie
mogłem się na niego obrazić, nie odzywać się do niego całymi dniami… Co czasem
by mu się przydało. Może nareszcie nauczyłby się, że jednak obchodzi mnie to
gdzie się szlaja i chciałbym wiedzieć, czy wszystko z nim w porządku. Czy
proszę o zbyt wiele?
Na razie jednak nie było mnie stać na
ignorowanie go przez co najmniej kilka godzin na dobry początek. Tak też
siedziałem i słuchałem o nowym chłopaku z sąsiedztwa. Kurwa, gdyby była to
dziewczyna to brzmiałoby to jak jakiś tani pornos… ‘Nowa dziewczyna z
sąsiedztwa’. O czym ja myślę?
Cieszyłem się szczęściem Gerarda. Naprawdę,
może w końcu nie będzie radził się młodszego brata. Niby były między nami te
trzy lata różnicy, jednak mówiliśmy sobie o wszystkim. Istniały jednak rzeczy,
o których powinien rozmawiać z kimś z poza rodziny. Z pewnością chciał, jednak
nie mógł znaleźć takiej osoby (o czym, swoją drogą, również się nasłuchałem). Oj tak, może nareszcie nie będę musiał
wysłuchiwać jego długich monologów…
Kimkolwiek był ten cały Frank,
dziękuję za niego.
- Dobra, nie zanudzam Cię już. Kto to
dzwonił?
-Kath… - Pozorny uśmiech od razu
zniknął z mojej twarzy.
-Wciąż Ci zależy ?
-Nie… To znaczy, sam już kurwa nie
wiem. – Opadłem spowrotem na łóżko, a w kieszeni znów poczułem wibracje.
‘Wiadomość od Nieznany: Ej, słodziaku… Odezwij się w końcu.’
-Wiesz Młody… Myślę, że przebolejesz.
Kath była kimś dla Ciebie ważnym, ale zawiodła. Nie obwiniaj się. Idź się
zabawić. – W sumie, to miał rację. Ile można rozpaczać? Przecież, wiedziałem że
nie będziemy ze sobą wiecznie. Jesteśmy za młodzi na takie związki, kiedyś
trzeba się bawić.
‘Spotkajmy się jutro o 16.Będę pod
szkołą.’
-Gee, mógłbyś coś dla mnie zrobić ?-
Pokiwał twierdząco głową.- Oddałbyś płytę Kath? Nie chcę jej więcej widzieć na
oczy.
-Nie ma sprawy Młody. Gratuluję
podjęcia słusznej decyzji! – Zmierzwił mi włosy i udał się w stronę drzwi. – W
ogóle, mam u Ciebie jeszcze dług… Na kiedy mam Ci to przynieść ?
Od kiedy on stał się taki miły? Czyżby
nadciągała apokalipsa? Powinienem szykować broń?
To bardzo fajnie, że pomimo tego, iż opowiadanie ma być Frerardem, nie rezygnujesz z głębszych opisów relacji pomiędzy resztą bohaterów. W większości opowiadań podobne wątki spadają na drugi plan, a na pierwszy wysuwa się zawsze Gerarda i Frania, a tu proszę, miła niespodzianka. Podoba mi się to. na dodatek wsparcie, jakie bracia sobie nawzajem dają jest wspaniałe.
OdpowiedzUsuńWeny życzę.
xx
Dziś zaczęłam czytać to opowiadanie, no i dziś wszystkie dotąd napisane rozdziały przeczytałam. Szczerze mówiąc, na początku, byłam baardzo zniechęcona dużą ilością przekleństw i lekką patologią w życiu bodajże Franka, który tyle pali i pije w wieku 13 lat. No ale nie poddałam się i czytałam dalej, czego wcale nie żałuję. Bardzo szybko moje zdanie się zmieniło, opowiadanie jest bardzo dobre, chcę więcej :3 Jedyne, co według mnie nie jest zbyt dobre to bardzo szybki przebieg zdarzeń. Frank i Gerard zaprzyjaźnili się baardzo szybko... nie śpiesz się za bardzo, trzymanie w napięciu i powolna akcja ma swój urok :) W sumie co ci będę pisać, na pewno lepiej ci doradzi suchanawfulfuck, która jak widzę zawzięcie komentuje (tak btw, czytałam twojego frerarda "listening to his heart" i się zakochałam, przeeegenialny <3). No a poza tym pisz, pisz, bo wychodzi ci. Ojć, rozpisałam się chyba troszkę ;_;
OdpowiedzUsuń