wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 17



Rozdział 17

*Gerard* czwartek, grudzień 1994

Frank: Nie no, kurwa, Gerard…’


‘Wiesz, że bym Cię nie prosił, gdybym nie musiał.’

Frank: Idź sam.’


‘Nie po to się z Tobą męczę, by nie mieć w Tobie wsparcia.’


Frank: Ależ ja będę Cię wspierać, tylko że z mojego domu.’


‘W dupę sobie wsadź takie wsparcie.’


Frank: Po chuj Ty tam w ogóle idziesz?’


‘Młody prosił.’


Frank: A Ty jak zwykle odgrywasz pieprzonego bohatera, ratującego biednych herosa.’


‘SuperGee!’


Frank: A jaki skromny… To o której przypełzniesz pod moje drzwi?’


‘Po 10.’


Urodziny nowej miłości mojego brata. Kiedy mówiłem mu, żeby zapomniał o Kathrin i poszukał jakiegoś nowego obiektu do westchnień, przez myśl mi nie przeszło, że znajdzie go już na drugi dzień. Kiedy przyprowadził do domu tą widocznie tlenioną, ubazgraną makijażem jak stara baba ( profilaktycznie oznajmiam, że lat ma trzynaście)dziewczynę, pomyślałem że po prostu zgubiła drogę, a Mikey chciał pożyczyć jej telefon by zadzwoniła do domu, czy coś… 

Cokolwiek, byle by mój brat nie oświecał mnie, że to jego nowa dziewczyna.

Oczywiście moje najstraszniejsze domysły się sprawdziły, a ubrana w czerwoną sukienkę, w której mogę się założyć, że zamarzała, dziewczyna była nową sympatią mojego brata. 


O ile ja byłem w stanie zamaskować moją reakcję na dziewczynę, Frank, który akurat był w naszym domu, bez cienia skruchy wybuchnął przeraźliwym śmiechem, gdy tylko zabrała głos. Był tak strasznie piskliwy, że dziwiłem się, gdy moje bębenki pozostały na swoim miejscu. Brzmiała jak świeżo narodzone pisklaki, lub mały (ohydny) szczeniaczek, dlatego gdy tylko poszła z Mikey’ em do jego pokoju, ochrzciliśmy ją mianem ‘Suki’.


Kiedy tylko porozmawiałem o niej z bratem wiedziałem, że ten związek nie potrwa dłużej niż kilka tygodni, lecz jak na razie nie chciałem zapeszać. Pech chciał, że jutro są jej urodziny, a oni wciąż są razem.  Już całe dwa tygodnie! Z racji, że Suka zaplanowała imprezę co najmniej na pięćdziesiąt osób, pozapraszanych chyba z każdej części Stanów, a Mikey nie znałby tam nikogo, jako przykładny brat zgodziłem się mu towarzyszyć.


Oczywiście zanudziłbym się sam, więc załatwiłem sobie obecność Franka.

Nasza przyjaźń rozwijała się w diametralnym tempie. Codziennie jeździliśmy razem do szkoły, w autobusie siedzieliśmy koło siebie, a później wracaliśmy wspólnie leśną drogą. Urządziliśmy już sobie nawet maraton z horrorami, i kilka dwuosobowych imprez, kiedy mojej mamy nie było w domu, a Mikey wymykał się do Suki. 


Na dobrą sprawę, głupia, burżujska impreza u tej idiotki to doskonała okazja, by spłacić dług u Młodego. Rozejrzałem się za telefonem i po kilku naciśnięciach klawiszy znalazłem odpowiedni numer.


-Halo?


-Ray, mordo Ty moja krzywa jak parabolka!


-Gerard, zasuszysz mnie kiedyś na śmierć. Czego dusza pragnie?


Cieszyłem się, że moi przyjaciele nigdy nie potrzebowali zbędnych wyjaśnień, dlatego po niecałej minucie rozmowa była już zakończona, a sprawa
załatwiona.


 Czułem się źle, wplątując w to Młodego, ale skoro miał to robić na własną rękę… Lepiej już było by robił to ze mną.


Chyba nawet ja nie wierzę w logikę tego stwierdzenia. Nieważne.


Stevie: Gerard. Możemy się spotkać? Muszę z Tobą pogadać.’


Mój młodszy, przybrany, braciszek miał problem? Ten wiecznie uśmiechnięty jak na haju chłopiec?


‘Spoko. Wpaść do Ciebie? Za późno już, żebyś Ty gdzieś wychodził.’


Stevie: Okay. Czekam. Przynieś fajki.’


Jestem źródłem rozpusty dla młodszych osobników. Taki ja okrutny.


Było już w chuj zimno, środek grudnia, godzina jedenasta wieczorem, a ja w sympatycznych fioletowych conversach przemierzałem śnieg w drodze do Stevie’ go. Chłopak okazał się być naprawdę spoko. Było w nim kilka rzeczy, które niesamowicie mnie intrygowały, jednakże nie miałem serca wypytywać go o wszystko. Okazało się, że mój ‘braciszek’ mieszka z samą matką, podobnie jak ja. Z tym że jego rodzicielka nie jest tak dobra. Mówi się ‘pani lekkich obyczajów’, ale nawet to określenie wydaje się być szlachetne w porównaniu z tym, kim była naprawdę. Zwykłą kurwą. Stevie widział o wiele za dużo jak na swój wiek.


Po piętnastu  minutach wędrówki znalazłem się w końcu pod jego mieszkaniem. Otworzyła mi pani Sally.


-Cześć Gerardzie, miło znów Cię widzieć.


-Dzień Dobry. – Brzydziła mnie. Ubrana w tą obcisłą miniówkę z toną tapety na twarzy. Jakbym patrzył na Sukę Mikey’ a za kilkanaście lat. – Stevie u siebie?


-Tak, wchodź. – Odpowiedział już we własnym imieniu, stając między mną a własną matką.


Ominęliśmy kilka butelek walających się po podłodze w salonie i znaleźliśmy się w małym pokoju. Ściany były niebieskie, nic do siebie nie pasowało. Nie wyobrażałem sobie poprawnego rozwoju w tym miejscu. Podobno urządzała go ze specjalną dedykacją dla synka jego matka, lecz nie wydawało mi się, by szczególnie się wysilała. Uderzał mnie nawet sam fakt, że chłopak miał zaledwie dwanaście lat, a ona nie zdziwiła się tym, że jeszcze nie śpi.


-No, więc w czym tkwi problem? Dlaczego sprowadzasz mnie tutaj prawie o północy… Dlaczego, do cholery, Ty jeszcze nie śpisz?


-Dzieje się ze mną coś kurewsko nie dobrego Gerard. Daj fajkę. – Zwykle nie pozwalałem sobie na takie traktowanie, ale było widać, że coś jest na rzeczy.

Poczułem wibracje w kieszeni.


Frank: Gerard, mogę jutro u Ciebie nocować? Matka nie zgadza się na późny powrót, a nie ogarnę nocowania na strychu w zimie.’


Mikey pewnie zostanie na noc u Suki, jego łóżko będzie wolne…


‘Spoko. Jestem u Stevie’ go. Napiszę później’


-Zamieniam się w słuch. – Usiadłem na twardym materacu łóżka i odpaliłem papierosy.


-Pamiętasz, mówiłem Ci o Hugh?


-To ‘braciszek’ Franka prawda? – Często spotykaliśmy się całą czwórką. Młodzi od razu się zakumulowali.


-Tak, widzisz… On mi coś powiedział, a ja źle na to zareagowałem. I przeraża mnie zarówno to, czym się ze mną podzielił jak i moja reakcja. Nie wiem czemu mówię Ci o tym. Zapewne dlatego, że zaraz po Hugh jesteś jakby moim …


-Przyjacielem – stwierdziłem, nie spytałem i uśmiechnąłem się lekko do blondyna. – Dawaj chłopie, mów co chcesz. Zrobię co w mojej mocy. – Zaciągnąłem się mocno.


-On… On mi napisał, że zakochał się we Franku. – Powiedział całkowicie poważnie, przez co mało nie upuściłem trzymanego papierosa. – A ja… Ja się wkurwiłem. Nie chcę go już więcej widzieć, pisać z nim, rozmawiać. Co się ze mną dzieje…


- Musisz być bardziej tolerancyjny… Wybacz, nie bardzo wiem co mogę powiedzieć.


-Nie rozumiesz. Nie chodzi o to, że jest gejem. Chodzi o to, że jestem… kurwa – zaśmiał się histerycznie wprawiając mnie w niemałe zakłopotanie.- Jestem zazdrosny! Ja pierdole. Ja nie jestem gejem… - Opadł na podłogę i schował głowę w kolana. Nie miałem zielonego pojęcia co mogę mu powiedzieć. Siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu jego matka wpadła do pokoju.


-Stevie, do łóżka. Gerard, wyjdź.


W salonie minąłem tłustego, ohydnego faceta. Na głowie nie miał żadnych włosów. Ubrany w ciemny garnitur. Grubo po czterdziestce… Z obrączką na ręku.


Do domu wróciłem jak najszybciej tylko mogłem. Nie pamiętam nawet drogi, bo wszelkie myśli zajęte były tym czego dowiedziałem się od Stevie’ go. Jak to możliwe?


Frank: Śpisz zjebie?’


‘Chciałbym. Wiesz, że jest czwarta nad ranem?’


Frank: No wiem. Może zróbmy sobie jutro wolne?’


‘Nie. Frank, już i tak jesteś zagrożony.’


Frank: Pierdolony SuperGee pomaga nieukom?’


‘Tak właśnie. Dobranoc.’


Frank: Do jutra’


Naprawdę chciałbym zasnąć. Uciec od tego co powiedział mi Stevie. Czułem się jeszcze gorzej, że nic mu nie doradziłem… Ale co miałem zrobić? Nie mogę mu zrobić sztucznych nadziei na coś czego notabene on sam nie chce… Popierdolone życie biednego chłopaka. Chociaż, nie zdziwiłbym się gdyby był homoseksualny. Wychowywał się bez ojca, matka traktuje go jak współlokatora. Pieprzy się w pokoju obok… Nawet nie chcę o tym myśleć. Ciekawe co planuje Hugh… Wątpię, żeby zdobył się na szczerość w stosunku do Franka.


Kurwa, nigdy był nie pomyślał, że program ‘Starszy Brat’ doprowadzi do takiej sytuacji. Ciekawe co powiedziałby Wend jakby się dowiedział.


Mimowolnie się zaśmiałem.


-Gerard, wstawaj !


Że co?! Szósta trzydzieści… Czas iść do szkoły.

1 komentarz:

  1. Cóż, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Mimo wszystko bardzo mnie zainteresowałaś dalszym przebiegiem wydarzeń. Nie pomyślałabym wcześniej, że wszystko się tak potoczy. Tak czy siak, czekam na kolejną część i mam nadzieję, że będzie ona w sobie zawierała kontynuację rozpoczętego w tym rozdziale wątku. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się, co będzie dalej.

    xx

    OdpowiedzUsuń