Rozdział 17
*Gerard* czwartek,
grudzień 1994
‘Frank:
Nie no, kurwa, Gerard…’
‘Wiesz, że bym Cię nie prosił, gdybym
nie musiał.’
‘Frank:
Idź sam.’
‘Nie po to się z Tobą męczę, by nie
mieć w Tobie wsparcia.’
‘Frank:
Ależ ja będę Cię wspierać, tylko że z mojego domu.’
‘W dupę sobie wsadź takie wsparcie.’
‘Frank:
Po chuj Ty tam w ogóle idziesz?’
‘Młody prosił.’
‘Frank:
A Ty jak zwykle odgrywasz pieprzonego bohatera, ratującego biednych herosa.’
‘SuperGee!’
‘Frank:
A jaki skromny… To o której przypełzniesz pod moje drzwi?’
‘Po 10.’
Urodziny nowej miłości mojego brata.
Kiedy mówiłem mu, żeby zapomniał o Kathrin i poszukał jakiegoś nowego obiektu
do westchnień, przez myśl mi nie przeszło, że znajdzie go już na drugi dzień.
Kiedy przyprowadził do domu tą widocznie tlenioną, ubazgraną makijażem jak
stara baba ( profilaktycznie oznajmiam, że lat ma trzynaście)dziewczynę, pomyślałem że po
prostu zgubiła drogę, a Mikey chciał pożyczyć jej telefon by zadzwoniła do
domu, czy coś…
Cokolwiek, byle by mój brat nie oświecał mnie, że to jego nowa
dziewczyna.
Oczywiście moje najstraszniejsze domysły się sprawdziły, a ubrana w
czerwoną sukienkę, w której mogę się założyć, że zamarzała, dziewczyna była
nową sympatią mojego brata.
O ile ja byłem w stanie zamaskować
moją reakcję na dziewczynę, Frank, który akurat był w naszym domu, bez cienia
skruchy wybuchnął przeraźliwym śmiechem, gdy tylko zabrała głos. Był tak
strasznie piskliwy, że dziwiłem się, gdy moje bębenki pozostały na swoim
miejscu. Brzmiała jak świeżo narodzone pisklaki, lub mały (ohydny) szczeniaczek,
dlatego gdy tylko poszła z Mikey’ em do jego pokoju, ochrzciliśmy ją mianem
‘Suki’.
Kiedy tylko porozmawiałem o niej z
bratem wiedziałem, że ten związek nie potrwa dłużej niż kilka tygodni, lecz jak
na razie nie chciałem zapeszać. Pech chciał, że jutro są jej urodziny, a oni
wciąż są razem. Już całe dwa tygodnie! Z
racji, że Suka zaplanowała imprezę co najmniej na pięćdziesiąt osób,
pozapraszanych chyba z każdej części Stanów, a Mikey nie znałby tam nikogo,
jako przykładny brat zgodziłem się mu towarzyszyć.
Oczywiście zanudziłbym się sam, więc
załatwiłem sobie obecność Franka.
Nasza przyjaźń rozwijała się w diametralnym
tempie. Codziennie jeździliśmy razem do szkoły, w autobusie siedzieliśmy koło
siebie, a później wracaliśmy wspólnie leśną drogą. Urządziliśmy już sobie nawet
maraton z horrorami, i kilka dwuosobowych imprez, kiedy mojej mamy nie było w
domu, a Mikey wymykał się do Suki.
Na dobrą sprawę, głupia, burżujska
impreza u tej idiotki to doskonała okazja, by spłacić dług u Młodego. Rozejrzałem
się za telefonem i po kilku naciśnięciach klawiszy znalazłem odpowiedni numer.
-Halo?
-Ray, mordo Ty moja krzywa jak
parabolka!
-Gerard, zasuszysz mnie kiedyś na
śmierć. Czego dusza pragnie?
Cieszyłem się, że moi przyjaciele
nigdy nie potrzebowali zbędnych wyjaśnień, dlatego po niecałej minucie rozmowa
była już zakończona, a sprawa
załatwiona.
Czułem się źle, wplątując w to Młodego, ale
skoro miał to robić na własną rękę… Lepiej już było by robił to ze mną.
Chyba nawet ja nie wierzę w logikę
tego stwierdzenia. Nieważne.
‘Stevie:
Gerard. Możemy się spotkać? Muszę z Tobą pogadać.’
Mój młodszy, przybrany, braciszek miał
problem? Ten wiecznie uśmiechnięty jak na haju chłopiec?
‘Spoko. Wpaść do Ciebie? Za późno już,
żebyś Ty gdzieś wychodził.’
‘Stevie:
Okay. Czekam. Przynieś fajki.’
Jestem źródłem rozpusty dla młodszych
osobników. Taki ja okrutny.
Było już w chuj zimno, środek grudnia,
godzina jedenasta wieczorem, a ja w sympatycznych fioletowych conversach
przemierzałem śnieg w drodze do Stevie’ go. Chłopak okazał się być naprawdę
spoko. Było w nim kilka rzeczy, które niesamowicie mnie intrygowały, jednakże
nie miałem serca wypytywać go o wszystko. Okazało się, że mój ‘braciszek’
mieszka z samą matką, podobnie jak ja. Z tym że jego rodzicielka nie jest tak
dobra. Mówi się ‘pani lekkich obyczajów’, ale nawet to określenie wydaje się
być szlachetne w porównaniu z tym, kim była naprawdę. Zwykłą kurwą. Stevie
widział o wiele za dużo jak na swój wiek.
Po piętnastu minutach wędrówki znalazłem się w końcu pod
jego mieszkaniem. Otworzyła mi pani Sally.
-Cześć Gerardzie, miło znów Cię
widzieć.
-Dzień Dobry. – Brzydziła mnie. Ubrana
w tą obcisłą miniówkę z toną tapety na twarzy. Jakbym patrzył na Sukę Mikey’ a
za kilkanaście lat. – Stevie u siebie?
-Tak, wchodź. – Odpowiedział już we
własnym imieniu, stając między mną a własną matką.
Ominęliśmy kilka butelek walających
się po podłodze w salonie i znaleźliśmy się w małym pokoju. Ściany były
niebieskie, nic do siebie nie pasowało. Nie wyobrażałem sobie poprawnego
rozwoju w tym miejscu. Podobno urządzała go ze specjalną dedykacją dla synka
jego matka, lecz nie wydawało mi się, by szczególnie się wysilała. Uderzał mnie
nawet sam fakt, że chłopak miał zaledwie dwanaście lat, a ona nie zdziwiła się
tym, że jeszcze nie śpi.
-No, więc w czym tkwi problem?
Dlaczego sprowadzasz mnie tutaj prawie o północy… Dlaczego, do cholery, Ty
jeszcze nie śpisz?
-Dzieje się ze mną coś kurewsko nie
dobrego Gerard. Daj fajkę. – Zwykle nie pozwalałem sobie na takie traktowanie,
ale było widać, że coś jest na rzeczy.
Poczułem wibracje w kieszeni.
‘Frank:
Gerard, mogę jutro u Ciebie nocować? Matka nie zgadza się na późny powrót, a
nie ogarnę nocowania na strychu w zimie.’
Mikey pewnie zostanie na noc u Suki,
jego łóżko będzie wolne…
‘Spoko. Jestem u Stevie’ go. Napiszę
później’
-Zamieniam się w słuch. – Usiadłem na
twardym materacu łóżka i odpaliłem papierosy.
-Pamiętasz, mówiłem Ci o Hugh?
-To ‘braciszek’ Franka prawda? – Często
spotykaliśmy się całą czwórką. Młodzi od razu się zakumulowali.
-Tak, widzisz… On mi coś powiedział, a
ja źle na to zareagowałem. I przeraża mnie zarówno to, czym się ze mną
podzielił jak i moja reakcja. Nie wiem czemu mówię Ci o tym. Zapewne dlatego, że
zaraz po Hugh jesteś jakby moim …
-Przyjacielem – stwierdziłem, nie
spytałem i uśmiechnąłem się lekko do blondyna. – Dawaj chłopie, mów co chcesz.
Zrobię co w mojej mocy. – Zaciągnąłem się mocno.
-On… On mi napisał, że zakochał się we
Franku. – Powiedział całkowicie poważnie, przez co mało nie upuściłem
trzymanego papierosa. – A ja… Ja się wkurwiłem. Nie chcę go już więcej widzieć,
pisać z nim, rozmawiać. Co się ze mną dzieje…
- Musisz być bardziej tolerancyjny…
Wybacz, nie bardzo wiem co mogę powiedzieć.
-Nie rozumiesz. Nie chodzi o to, że
jest gejem. Chodzi o to, że jestem… kurwa – zaśmiał się histerycznie wprawiając
mnie w niemałe zakłopotanie.- Jestem zazdrosny! Ja pierdole. Ja nie jestem
gejem… - Opadł na podłogę i schował głowę w kolana. Nie miałem zielonego
pojęcia co mogę mu powiedzieć. Siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu jego matka
wpadła do pokoju.
-Stevie, do łóżka. Gerard, wyjdź.
W salonie minąłem tłustego, ohydnego
faceta. Na głowie nie miał żadnych włosów. Ubrany w ciemny garnitur. Grubo po
czterdziestce… Z obrączką na ręku.
Do domu wróciłem jak najszybciej tylko
mogłem. Nie pamiętam nawet drogi, bo wszelkie myśli zajęte były tym czego
dowiedziałem się od Stevie’ go. Jak to możliwe?
‘Frank:
Śpisz zjebie?’
‘Chciałbym. Wiesz, że jest czwarta nad
ranem?’
‘Frank:
No wiem. Może zróbmy sobie jutro wolne?’
‘Nie. Frank, już i tak jesteś
zagrożony.’
‘Frank:
Pierdolony SuperGee pomaga nieukom?’
‘Tak właśnie. Dobranoc.’
‘Frank:
Do jutra’
Naprawdę chciałbym zasnąć. Uciec od
tego co powiedział mi Stevie. Czułem się jeszcze gorzej, że nic mu nie doradziłem…
Ale co miałem zrobić? Nie mogę mu zrobić sztucznych nadziei na coś czego
notabene on sam nie chce… Popierdolone życie biednego chłopaka. Chociaż, nie
zdziwiłbym się gdyby był homoseksualny. Wychowywał się bez ojca, matka traktuje
go jak współlokatora. Pieprzy się w pokoju obok… Nawet nie chcę o tym myśleć.
Ciekawe co planuje Hugh… Wątpię, żeby zdobył się na szczerość w stosunku do
Franka.
Kurwa, nigdy był nie pomyślał, że
program ‘Starszy Brat’ doprowadzi do takiej sytuacji. Ciekawe co powiedziałby
Wend jakby się dowiedział.
Mimowolnie się zaśmiałem.
-Gerard, wstawaj !
Że co?! Szósta trzydzieści… Czas iść
do szkoły.
Cóż, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Mimo wszystko bardzo mnie zainteresowałaś dalszym przebiegiem wydarzeń. Nie pomyślałabym wcześniej, że wszystko się tak potoczy. Tak czy siak, czekam na kolejną część i mam nadzieję, że będzie ona w sobie zawierała kontynuację rozpoczętego w tym rozdziale wątku. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńxx