*Ray* niedziela, grudzień 1994
‘Christa: Nie, to nie może być prawda!
Żartujesz sobie…’
‘Wcale
że nie. Przecież bym nie kłamał.’
‘Christa: No dobra, niech Ci będzie. J ‘
‘Masz
dzisiaj czas?’
‘Christa: Mamy spotkanie zespołu o
czwartej. Możesz do mnie
przyjść, a później pójdziemy tam razem. Okay?’
‘Okay,
zaraz będę’
Ta
dziewczyna przerosła wszelkie moje oczekiwania. Była bezpośrednia, szczera i no
cóż, piękna. Nie robiła problemów z małych rzeczy, wszystko układało się łatwo.
Minął już ponad tydzień od naszego pierwszego spotkania, a ja już czułem się
tak, jakbym znał ją całe wieki. Widywaliśmy się prawie codziennie, nie była
jednak moją dziewczyną…
Jeszcze.
Ubrałem
płaszcz i zasznurowałem glany. Była połowa grudnia, więc na zewnątrz było
naprawdę zimno. Szybko wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę osiedla, na
którym mieszkała Christa. Zawsze tylko ją odprowadzałem, nigdy nie trafiłem do
środka. Zastanawiałem się, czy ona też stara się uprzątać swój pokój, by
wyglądał jak najlepiej przed moim przyjściem. Prznajmniej w filmach, dziewczyny
zawsze tak robiły. Osobiście nie mogłem
sobie wyobrazić Christy w takiej sytuacji.
‘Młody Way: Ray, z Gerardem dzieje się
coś nie dobrego. Pogadaj z nim jutro, bo ja nie mam już sił. Dzięki.’
Jakbym
nie próbował już tego robić. Od czasu imprezy urodzinowej Laury zachowywał się
całkowicie inaczej. Tłumaczył się problemami Stevie’ go, kto by mu tam jednak
wierzył. Ja na pewno nie, a Mikey tym bardziej. Pokusiłem się nawet, żeby
zaczepić tego sławnego, po wspomnianej imprezie, w całym mieście Franka...
Nawet
na trzeźwo był zdrowo pierdolnięty. Sprawiał wrażenie sympatycznego, ale nie
mogłem się do niego przekonać. Może gdybym spędził z nim więcej czasu… Może
kiedyś. Swoją drogą, on też martwił się o Gerarda. Chociaż widywali się
codziennie, nie mógł wydusić z niego prawdy. Wszyscy skupiają się na Way’ u,
domyślam się jak bardzo musiało go to wkurwiać. Jemu nigdy o to nie chodziło,
więc po prostu odgradzał się od świata. Niestety jak zwykle działało to w drugą
stronę i stawał się centrum wszelkiego zainteresowania.
Nawet
nie zorientowałem się, jak trafiłem pod dom Christy. Na podjeździe nie stał,
jak to miał w zwyczaju, samochód jej rodziców. Wszedłem po kilku schodkach i zapukałem
w drzwi, by tuż po chwili dostrzec w nich perfekcyjną dziewczynę. Wciągnęła
mnie do środka i od razu zaczęła atakować moje wargi.
Wspominałem
już, że była bezpośrednia? Jeśli czegoś chciała, po prostu to brała, a mnie,
jak na razie, wcale to nie przeszkadzało i nie sądzę, by kiedyś zaczęło.
-Hej
Piękna. – Oderwaliśmy się od siebie. Jej ręce oplatały moją szyję, swoimi
własnymi zacząłem rozpinać płaszcz.
-Cześć
Przystojniaku. – Cmoknęła mój policzek i odsunęła o kilka kroków.
Rozsznurowałem buty i uśmiechnąłem się do niej.
Chwyciłem jej dłoń, wyciągniętą
w moją stronę i pociągnęła mnie wzdłuż całego domu. Przeszliśmy przez długi
korytarz, a na jego końcu znajdowały się stare schody. Mogłoby się wydawać, że
prowadzą na strych, tak jednak nie było. Podążałem w górę za Christą, by tuż po
chwili znaleźć się w jej pokoju. Ściany pomalowane były na czerwono, podłogę
zajmował czarny dywan. Moją uwagę od razu przykuła gitara stojąca w kącie.
Czarny elektryk, podłączony do sporego pieca. Domyślałem się, że cała chata
musiała dygotać, gdy tylko wydobywała z instrumentu jakiekolwiek dźwięki. Skierowałem
się na łóżko, by usiąść wśród chmary poduszek się na nim kłębiących. Christa
nie wyglądała na zdenerwowaną moją wizytą, jak przypuszczałem, jej pokój nie
wyglądał na sterylnie wysprzątany. Panował w nim artystyczny nieład. W żadnym
wypadku nie było bałaganu. Podeszła do mnie i zaczęła gładzić moje włosy.
Cudowna
istotka.
Po
chwili usiadła mi okrakiem na nogach i spojrzała prosto w oczy. Mógłbym
siedzieć tak całymi godzinami. Gładząc jej plecy, patrząc prosto w głębię
zielonych oczu...
Zawibrował
mi, kurwa, telefon. Ktokolwiek dzwonił, miał pecha. Pocałowałem namiętnie
istotkę, znajdującą się na moich kolanach. Od razu oddała pieszczotę, ignorując
wibrujący telefon. Przenieśliśmy się do pozycji leżącej. Błądziłem rękoma po
całej długości pleców, bawiłem się jej włosami. Ponownie poczułem wibracje w
kieszeni. Niechętnie oderwałem się od Christy i szybko spojrzałem na telefon.
Dziewczyna ułożyła się na moim torsie, wtulając twarz w szyję. Młody… Czego
jeszcze mógł ode mnie chcieć?
-Mikey,
nie mam teraz czasu.
-Jest
z Tobą Gerard? – Jego głos był podenerwowany.
-
Nie, ostatnio widziałem go w piątek, w szkole. Co się stało?
-Jeszcze
nie wrócił…
-Mikey,
jest dopiero trzecia. Pewnie włóczy się gdzieś z Frankiem.
-Nie
kurwa! Nie ma go od wczoraj, a Frank nie ma pojęcia gdzie jest. Przeszukaliśmy
prawie całe miasto! – Chyba jeszcze nigdy nie był aż tak zrozpaczony.
-Będę
za godzinę. – Rozłączyłem się. Sam nie wiem jakie emocje się we mnie kłębiły. Byłem
zarówno wkurwiony, że musiałem skrócić swój czas spędzony z Christą, jak i
cholernie martwiłem się o Gerarda.
-
Co się stało? – przejechała nosem po mojej szyi.
-Mój
przyjaciel od wczoraj nie wrócił do domu, nikt nie wie gdzie jest. Jego brat
strasznie się martwi.
-To
tych dwóch ze szpitala?
-Tak
– westchnąłem.
Usiadła
ponownie na moim brzuchu, leciutka jak piórko.
-Idź
do nich. Jest zima, a skoro nie nocował u żadnego z kumpli to mogło się stać
coś nie dobrego. – Jej twarz przybrała poważny wyraz, naprawdę się tym
przejęła. – Idź Ray.
-Zobaczymy się jeszcze wieczorem?
-Dołączę
do was od razu po próbie.
Odprowadziła
mnie spowrotem pod drzwi wejściowe, pocałowała na pożegnanie. Wyszedłem
ponownie na zewnątrz. Zimna temperatura momentalnie uderzyła w każdą część mojego
ciała. Nie chciałem nawet myśleć co mogłoby stać się z Gerardem, gdyby spędził
na tym mrozie całą noc…
Bardzo mi się podoba, ale strasznie krótkie. Cóż, nadrabiasz jakością :D. jak mogłaś przerwać w takim momencie (ノಠ益ಠ)ノ
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy i życzę duuuuuuużo weny <3
Ray mi jakoś zawsze krótki wychodzi xd Po prostu 'sceny' hetero wciąż sprawiają kłopoty... ach yaoi xd
UsuńPrzerwa specjalnie, przez następnym rozdziałem... że tak powiem, będzie się działo ;D
Oho jak mówisz, że będzie się działo to jeszcze bardziej się nakręcam XDD
UsuńBo ja wcale nie miałam tego na myśli.... ^^
UsuńJak mogłaś? Jak mogłaś skończyć w takim momencie rozdział? xD Ciekawe co z Gerardem... Może jakieś staruchy go porwały? Wywiozły do lasu, zgwałciły, pocięły plastikowym nożykiem z KFC, a na koniec wrzucili do worka jego zwłoki i spaliły?
OdpowiedzUsuńO nie, wyobraźnio, stop. xD
Czekam na następny rozdział i weny życzę, huehue :D
Przez Ciebie zaczełam się śmiać jak debil do komórki w autobusie xd jakiś pan się na mnie dziwnie patrzy XD
UsuńJaka sadystyczna wyobraźnia xD
Kto wie...może i coś przewidziałaś ^^
Tak, na pewno, moja wyobraźnia jest bardzo przewidywalna xD *śmieje się jak psychopata*
UsuńMoże będzie lepiej... może będzie gorzej niż w Twojej wizji... ^^
UsuńBoże, nie mogę się doczekać! ^^
UsuńDobra, może i ja bym coś napisała na bloga xD
Dawno tam nic nie było, huehue xD
Właśnie... co to za przerwa u Ciebie ?! Już mi się brać za pisanie ! :)
OdpowiedzUsuńJuż jest nowy post, bez bulwersu xD
UsuńNo i to mi się podoba ^^
Usuń