*Gerard* poniedziałek, grudzień 1994
Od
razu podniosłem się z łóżka i niedbale ubrałem w poprzecierane spodnie, luźną
koszulkę i nie zaglądając nawet do łazienki szybko zszedłem po schodach. Nie
zważając na porę roku, zawiązałem swoje trampki i od razu wyszedłem na
zewnątrz. Doskonale wiedziałem co chcę zrobić. Biegiem przebyłem ulicę i
znalazłem się pod sąsiednimi drzwiami. Załapałem za klamkę i z impetem wpadłem
do środka. Dostrzegłem panią Lindę, siedzącą na kanapie w salonie. Oglądała jakieś
badziewia w telewizji. Kiedy tylko mnie ujrzała podniosła się i spojrzała
zdziwiona w moją stronę.
Nie
zwracając na nią uwagi, ruszyłem po schodach na piętro, kierując się od razu do
ostatniego pokoju po lewej. Pociągnąłem za klamkę i znalazłem się w pokoju
mojego przyjaciela. Dostrzegłem go siedzącego na łóżku, z kubkiem kawy i
notesem w drugiej ręce. Przeniósł na mnie spojrzenie złocistych oczu.
-Co
Ty robisz Gerard? – spytał zaciekawiony, odstawiając trzymane przedmioty na
szafkę. Dostrzegłem w notesie wielki napis ‘ I will never let them hurt you’ z
mniejszym dopiskiem ‘Gee’. Frankie stanął naprzeciwko mnie i ułożył swe ręce na
moich biodrach. Nie mogłem nic powiedzieć. Patrzyłem na niego jak na cud świata
i rozkoszowałem się dotykiem.
-Też
za Tobą tęskniłem… - Ucałował lekko moje usta, przez co przeszły mnie lekkie
dreszcze. – Chociaż widzieliśmy się rano. – Uśmiechnął się i ponownie połączył
nasze wargi. Ochoczo oddałem pocałunek, pchając go lekko w stronę łóżka.
Usłyszałem, że ktoś wchodzi po schodach, ale miałem to gdzieś. Wtedy liczył się tylko on, jakby cały świat
przestawał istnieć na te kilka chwili. Gdy tylko Frank usiadł, wspiąłem się na
jego kolana, czując jak wzbiera we mnie podniecenie. Gładził dłońmi moje plecy.
Po chwili wydał z siebie cichy jęk, co brawurowo wykorzystałem i wsunąłem swój
język wprost do ust. Penetrowałem okolice jego podniebienia i czułem jak moje
spodnie stają się coraz bardziej ciasne. Poczułem silny uścisk na moim
ramieniu, który tuż po chwili oderwał mnie od Franka. Upadłem na podłogę i
zobaczyłem nad sobą rozwścieczoną sąsiadkę…
Obudził
mnie dźwięk komórki.
-Jak
się czujesz Słonko? – Moja mama strasznie się o mnie martwiła. Cóż, czas
najwyższy…
-Całkiem
dobrze. Mogłem iść do szkoły… - Kichnięcie zmusiło mnie do przerwania. – Tylko
głowa mnie boli. – Nie koniecznie z powodu choroby - męczyły mnie setki myśli.
-Nigdzie
nie pójdziesz! Leż w łóżku i się kuruj.
-Tak
mamo, będę leżał cały dzień, nie mam sił na nic innego.
Rozłączyłem
się i podniosłem z łóżka. Szybkim ruchem, jakby agresywnie, odsunąłem szafę i
wyciągnąłem ze skrytki paczkę papierosów w zestawie z zapalniczką. Dopiero gdy
stanąłem spokojnie przy oknie, zaciągając się dymem, spostrzegłem nabrzmiałą
erekcję w spodniach.
Kurwa, Frankie…
Czy
to możliwe? Żebym nagle przestawił się na inną orientację? Bądź co bądź nie
przeszkadzają mi homoseksualiści ale czy to znaczy, że mógłbym być jednym z
nich? Nigdy przecież nie pociągali mnie chłopcy… Poza Frankiem. Działa na mnie
jak pieprzony narkotyk, a po wydarzeniach z rana wiem, że uzależnia. Nie mogę
się doczekać, by ponownie się do niego zbliżyć, poczuć go przy sobie, spojrzeć
w jego piękne oczy…
-Kurwa,
co jest ze mną?!- krzyknąłem sam do siebie, nie bardzo wiedząc co się ze mną
dzieje. Zgasiłem papierosa, zaciskając go na tylniej ścianie szafy i
skierowałem się prosto do łazienki. Ściągnąłem wszystkie ciuchy i wszedłem pod
prysznic. Odkręciłem strasznie zimną wodę. Potrzebowałem orzeźwienia,
ostudzenia ze wszystkich myśli, odetchnięcia od Franka. Namydliłem ciało i
poczułem się niewiarygodnie dobrze.
Przymknąłem oczy i i zacząłem gładzić
klatkę piersiową. Chciałbym żeby Frank mnie tak dotykał, żeby był
tu ze mną...
Żeby
mnie pragnął tak, jak ja jego.
Z
piersi przeniosłem ręce na brzuch. Wizje w mojej głowie doprowadziły do uśmiechu
malującego się na mej twarzy i coraz to większej erekcji na dole. Gdy jedna
dłoń wciąż tkwiła przy klatce piersiowej druga zajęła się członkiem. Poruszałem
nią w górę i w dół, a przez to, że wyobraźnia przynosiła mi wspaniałe obrazy po
raz pierwszy nie czułem się rozczarowany zaistniałą sytuacją. W tym momencie
nie myślałem o tym, że podnieca mnie najlepszy przyjaciel ani o tym, że sam
robię sobie dobrze. Chciałem poczuć się przyjemnie i sądząc po tym, że już po
chwili wydobyła się ze mnie biała substancja wnioskuję iż się spełniłem.
Obmyłem jeszcze raz całe ciało i wyszedłem z kabiny, owijając się ręcznikiem.
Wyszorowałem zęby i udałem się do pokoju w celu nałożenia na siebie luźnych
jeansów i czerwonej koszulki. Zszedłem po schodach, z ulgą stwierdzając że
Mikey jest jeszcze w szkole. Nie to, że nie lubiłem jego towarzystwa, ale od
razu zorientowałby się że coś ze mną nie w porządku. Wstawiłem wodę na kawę i
zanurkowałem w lodówce by po chwili ułożyć na blacie masło, ser i ketchup a z
szafki wyciągnąć chleb. Zrobiłem kanapki, zalałem kubek i przysiadłem przy
stole. Nagle dobiegło mnie pukanie do drzwi. Kogo tu sprowadza o tej porze? Udałem
się w stronę drzwi, nie przejmując się domowym ubiorem i wciąż lekko mokrymi
włosami. Otworzyłem je i zobaczyłem Franka, ubranego w samą koszulkę, a
temperatura na dworze spadała poniżej zera.
-Zaraz
zamarzniesz, wchodź! – Wciągnąłem go do środka i szybko zamknąłem drzwi.
Poczułem jak mocno się we mnie wtula, co spowodowało nie małe zdziwienie i
niesamowite szczęście. Tak bardzo chciałem mieć go znów w swych ramiona.
Przycisnąłem go jak najmocniej mogłem do siebie, zaciągając się jego cudownym
zapachem.
Po
chwili, która zdawała mi się być szaleńczo za krótka odsunęliśmy się od siebie.
Frankie zdjął buty i skierował się wprost do kuchni nie zawracając sobie głowy
jakimkolwiek wytłumaczeniem jego wizyty. Złapał za kubek wypełniony moją kawą i
wypił całą jego zawartość. Podszedłem bliżej.
-Mogłeś
poprosić a zrobiłbym Ci nową – odparłem z lekkim uśmiechem na ustach.
-Musimy
pogadać Gerard. – Złapał mnie za ramię i poprowadził wprost do mojego pokoju.
Przysiadłem na łóżku a on zaczął krążyć, to w jedną, to w drugą stronę.
-Co
się stało Frank?
-Co
się stało?! Jak to co się stało! Kurwa Gerard! – Zaczął krzyczeć a ja powoli
zacząłem się bać tego co za chwilę nastąpi. Pewnie mnie wyzwie, powie że nie
chce mnie dłużej znać, odrzuci już na zawsze…
-Frankie
ja… Przepraszam… - Nie wiedziałem co więcej mógłbym powiedzieć, tak bardzo
bałem się że mogę go stracić. Tak bardzo nie chciałem, by mnie zostawił.
-
Za co mnie przepraszasz?! – Podszedł do mnie i mocno chwycił za ramiona.
Myślałem, że potrafię doskonale odczytać to co wyrażały jego oczy, tym razem
jednak było inaczej.
-
Za to, że Cię całowałem. – Nie chciałem za to przepraszać, bo była to jedna z
najwspanialszych chwili w moim życiu. Frank opuścił głowę, a ja czułem się
okropnie z myślą o tym, że sytuacja z poranka nigdy się nie powtórzy.
-Nie
o to chodzi Gerard.- Puścił me ramiona i usiadł obok. Jak to nie o to chodzi?
Co się kurwa dzieje? Oparłem się o ścianę i próbowałem dojść do tego co mogło
być problemem.
-
To o co? – spytałem w końcu, po kilku minutach, nie mogąc znieść tej krępującej
ciszy.
-
O to, co ze mną zrobiłeś Gerard. – Spojrzał prosto w moje oczy. Tym razem
ujrzałem troskę w tych brązowych okręgach, niepokój i czułość. – O to, że
całkowicie mnie zmieniłeś.- Nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje, a mój
przyjaciel schował twarz w dłoniach. Odciągnąłem je delikatnie.
-
Frankie… Powiedz mi. – Zdobyłem się na najłagodniejszy ton, mając w głowie
nadzieje, że ta rozmowa nie skończy się tak tragicznie jak z początku myślałem.
Po kilku minutach Frank spojrzał wreszcie w moje oczy i powiedział cicho.
-Pragnę
Cię Gerard. Kurwa… Nie mogę w to uwierzyć ale tak jest. Wypierałem się
wszelkimi sposobami, ale nie potrafię. Tak już się stało. Kurwa, to ja Cię przepraszam… Domyślam się, że
mi tego nie wybaczysz, ale ja naprawdę nie chcę Cię stracić. Zbyt wiele dla
mnie znaczysz. - Znów opuścił głowę, a ja czułem się jak we śnie. W
najśmielszych marzeniach nie wyobrażałem sobie takiego scenariusza. Patrzyłem
na niego z zaciekawieniem, a po chwili złapałem za podbródek i uniosłem go do
góry.
-
Nawet nie wiesz… Jak się cieszę. – Myślałem, że największe zdziwienie w jego
oczach dostrzegłem, gdy okazało się że jednak zaliczy semestr z matmy, teraz jednak było to dużo bardziej
zaskakujące spojrzenie. Niepewnie położyłem dłoń na jego policzku. Cholernie
się bałem, że za chwilę ją odrzuci i wyjdzie.
Odetchnąłem z ulgą, gdy poczułem
jak przykłada tam swoją. Poczułem się jak w niebie, nie liczyło się nic więcej.
Drugą rękę skierował na mój policzek, lekko go głaszcząc zaczął przybliżać
nasze twarze. Obdarzył mnie najpiękniejszym uśmiechem, jaki widziałem w całym
moim życiu. Cieszyłem się, że to właśnie ja, byłem jego powodem. Przymknąłem
oczy, gdy odległość między nami została zredukowana do minimalnego stopnia i
już po chwili poczułem słodki smak jego ust.
Wiedziałem, że tym razem nie jest to jedynie
wyładowanie emocji, tylko całkowicie przemyślana czynność.Wplotłem dłoń w jego
w czarne włosy, oddając ochoczo pocałunek. Był tak idealny! Zassałem dolną
wargę, czując jak Frank się uśmiecha i przenosi rękę z policzka na moją szyję,
delikatnie ją głaszcząc i przyciskając jeszcze bardziej do siebie. Po chwili to
on znów przejął inicjatywę i skierował swe usta na moją szyję. Jęknąłem cicho,
gdy poczułem jak przygryza mą skórę i łagodzi ugryzienie językiem. Zaprzestał
mnie całować i przeniósł rękę w stronę
biodra. Położył głowę na moim ramieniu i mocno się przytulił, jeżdżąc nosem po
szyi. Rozkoszowałem się tą chwilą, gładząc jego włosy. Nie mogłem uwierzyć, że
to co stało się przed chwilą naprawdę się wydarzyło. Na moje policzki wdarło
się olbrzymie zawstydzenie, gdy zorientowałem się, że mój członek znów zrobił
się twardy. Przeraziłem się, kiedy Frank poruszył się i powoli usiadł okrakiem
na moich nogach. Wiedziałem, że musiał to poczuć, bo podniósł głowę i szeroko
się uśmiechnął, znowu w ten przepiękny sposób. Jego oczy były takie spokojne i
radosne. Poruszył lekko biodrami, śmiejąc się cicho, sprawił że poczułem na
brzuchu jego również stwardniałą erekcję.
-Widzisz
co ze mną robisz? – zapytał zadziornie, a ja nie mogłem się powstrzymać i
ucałowałem jego policzek.
-Dokładnie
to samo, co Ty ze mną Frankie – wyszeptałem mu do ucha.
Oparł
czoło o moje własne. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, nic nie mówiąc.
Oddychaliśmy spokojnie, by pozbyć się napięcia.
-Gerard…
Masz gorączkę. – Odsunął się i przyłożył dłonie do mojej twarzy.
-Oj
pieprzyć ją… - Ostatkami sił próbowałem utrzymać go w danej pozycji. Wszelkie starania
spełzły na niczym, gdy i tak podniósł się i zmusił do położenia się na łóżku.
Przykrył mnie kołdrą i lekko ucałował czoło.- Nie idź, proszę. – Złapałem jego
nadgarstek, jednak wiedziałem że nic nie zdziałam.
-
Przyjdę jutro. – Ucałował prawy policzek. – I napiszę niedługo. – Przeniósł się
na drugi, po czym wyszedł z mojego pokoju, a ja od razu zasnąłem.
Yaay! Świetny rozdział :3
OdpowiedzUsuńPod koniec mnie rozczulił. Jakoś tak xD
Ogółem całe opowiadanie ma w sobie TO COŚ. Nie wiem jak to opisać, bo po prostu nie umiem, nie wiem jak się za to zabrać.
Dlatego mogę tylko napisać o rozdziale, że był genialny i czekam na więcej. :3
xoxo
Nie wiesz ile dla mnie znaczą te słowa! Od razu aż chce się pisać dalej :) Czymkolwiek jest TO COŚ mam nadzieję, że uda mi się to zatrzymać na dłużej...może nawet i do końca opowiadania ;D
UsuńDziękuję!
xoxo.
Oh, to było naprawdę urocze. Chłopcy wreszcie powiedzieli sobie o swoich uczuciach, to dziwne, ale ja po prostu kocham momenty szczerości. Co prawda inne, takie jak na przykład akcja Gee pod prysznicem, również, ale to pomińmy. Tak więc ciekam na następny rozdział ;) I na pikantną scenkę, której zalążek już się pojawił, jednak gorączka Gerarda wszystko zepsuła. On i te jego głupie, ciepłe czoło xD
OdpowiedzUsuńŁohoho do pikantnych scenek to jeszcze trochę xd Chłopaki są jeszcze za bardzo nieogarnięte, a poza tym nic nie może pójść za szybko, bo byłoby za łatwo :)
UsuńNastępny rozdział już za tydzień ! :)
xoxo.
Och prysznic... z jedną osobą też może być XD
OdpowiedzUsuńJeeeej głupia gorączka... Ale i tak słoooodko ♥. Przez chwilę myślałam, że Franek dosłownie w samej koszulce przyszedł i fajnie mi sie to wyobrazilo XD
Pisałam ten prysznic jeszcze zamiast Cię poznałam xd Haha, Franek w samej koszulce... to się dzieje jak 'przypadkiem' spadają mu spodnie, co nie ? :D
Usuń<3
Mmm to było takie przeurocze :3 Fajnie, że w końcu sobie wszystko wyjaśnili, znaczy to co do siebie czują xD Rzygam tęczą :3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało i czekam na następną część! :D
Fakt, ten rozdział ocieka tęczą, ale tak miało i być ;D Jestem wielbicielką wszelkiego fluffu więęęc... xd
UsuńCieszę się, że się podoba !
xoxo.
Rozdział świetny jak zawsze!
OdpowiedzUsuńByło przeuroczo ♡♥ Cud, miód i czekolada :3
Scena pod prysznicem *-* tęczowo!
Naprawdę mi się bardzo podoba i niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały :3
Dziękuję ;D Uroku i słodyczy nigdy za wiele! Jakoś trzeba sobie odreagowywać codzienny świat xd
UsuńJa też niecierpliwie czekam.. XD
Następny już niedługo :)
xoxo.