sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 25

 *Gerard* poniedziałek, grudzień 1994

Od razu podniosłem się z łóżka i niedbale ubrałem w poprzecierane spodnie, luźną koszulkę i nie zaglądając nawet do łazienki szybko zszedłem po schodach. Nie zważając na porę roku, zawiązałem swoje trampki i od razu wyszedłem na zewnątrz. Doskonale wiedziałem co chcę zrobić. Biegiem przebyłem ulicę i znalazłem się pod sąsiednimi drzwiami. Załapałem za klamkę i z impetem wpadłem do środka. Dostrzegłem panią Lindę, siedzącą na kanapie w salonie. Oglądała jakieś badziewia w telewizji. Kiedy tylko mnie ujrzała podniosła się i spojrzała zdziwiona w moją stronę.

Nie zwracając na nią uwagi, ruszyłem po schodach na piętro, kierując się od razu do ostatniego pokoju po lewej. Pociągnąłem za klamkę i znalazłem się w pokoju mojego przyjaciela. Dostrzegłem go siedzącego na łóżku, z kubkiem kawy i notesem w drugiej ręce. Przeniósł na mnie spojrzenie złocistych oczu.

-Co Ty robisz Gerard? – spytał zaciekawiony, odstawiając trzymane przedmioty na szafkę. Dostrzegłem w notesie wielki napis ‘ I will never let them hurt you’ z mniejszym dopiskiem ‘Gee’. Frankie stanął naprzeciwko mnie i ułożył swe ręce na moich biodrach. Nie mogłem nic powiedzieć. Patrzyłem na niego jak na cud świata i rozkoszowałem się dotykiem.

-Też za Tobą tęskniłem… - Ucałował lekko moje usta, przez co przeszły mnie lekkie dreszcze. – Chociaż widzieliśmy się rano. – Uśmiechnął się i ponownie połączył nasze wargi. Ochoczo oddałem pocałunek, pchając go lekko w stronę łóżka. Usłyszałem, że ktoś wchodzi po schodach, ale miałem to gdzieś.  Wtedy liczył się tylko on, jakby cały świat przestawał istnieć na te kilka chwili. Gdy tylko Frank usiadł, wspiąłem się na jego kolana, czując jak wzbiera we mnie podniecenie. Gładził dłońmi moje plecy. Po chwili wydał z siebie cichy jęk, co brawurowo wykorzystałem i wsunąłem swój język wprost do ust. Penetrowałem okolice jego podniebienia i czułem jak moje spodnie stają się coraz bardziej ciasne. Poczułem silny uścisk na moim ramieniu, który tuż po chwili oderwał mnie od Franka. Upadłem na podłogę i zobaczyłem nad sobą rozwścieczoną sąsiadkę…

Obudził mnie dźwięk komórki.

-Jak się czujesz Słonko? – Moja mama strasznie się o mnie martwiła. Cóż, czas najwyższy…

-Całkiem dobrze. Mogłem iść do szkoły… - Kichnięcie zmusiło mnie do przerwania. – Tylko głowa mnie boli. – Nie koniecznie z powodu choroby - męczyły mnie setki myśli.

-Nigdzie nie pójdziesz! Leż w łóżku i się kuruj.

-Tak mamo, będę leżał cały dzień, nie mam sił na nic innego.

Rozłączyłem się i podniosłem z łóżka. Szybkim ruchem, jakby agresywnie, odsunąłem szafę i wyciągnąłem ze skrytki paczkę papierosów w zestawie z zapalniczką. Dopiero gdy stanąłem spokojnie przy oknie, zaciągając się dymem, spostrzegłem nabrzmiałą erekcję w spodniach.

Kurwa, Frankie…

Czy to możliwe? Żebym nagle przestawił się na inną orientację? Bądź co bądź nie przeszkadzają mi homoseksualiści ale czy to znaczy, że mógłbym być jednym z nich? Nigdy przecież nie pociągali mnie chłopcy… Poza Frankiem. Działa na mnie jak pieprzony narkotyk, a po wydarzeniach z rana wiem, że uzależnia. Nie mogę się doczekać, by ponownie się do niego zbliżyć, poczuć go przy sobie, spojrzeć w jego piękne oczy… 

-Kurwa, co jest ze mną?!- krzyknąłem sam do siebie, nie bardzo wiedząc co się ze mną dzieje. Zgasiłem papierosa, zaciskając go na tylniej ścianie szafy i skierowałem się prosto do łazienki. Ściągnąłem wszystkie ciuchy i wszedłem pod prysznic. Odkręciłem strasznie zimną wodę. Potrzebowałem orzeźwienia, ostudzenia ze wszystkich myśli, odetchnięcia od Franka. Namydliłem ciało i poczułem się niewiarygodnie dobrze. 
Przymknąłem oczy i i zacząłem gładzić klatkę piersiową. Chciałbym żeby Frank mnie tak dotykał, żeby był 
tu ze mną...

Żeby mnie pragnął tak, jak ja jego.

Z piersi przeniosłem ręce na brzuch. Wizje w mojej głowie doprowadziły do uśmiechu malującego się na mej twarzy i coraz to większej erekcji na dole. Gdy jedna dłoń wciąż tkwiła przy klatce piersiowej druga zajęła się członkiem. Poruszałem nią w górę i w dół, a przez to, że wyobraźnia przynosiła mi wspaniałe obrazy po raz pierwszy nie czułem się rozczarowany zaistniałą sytuacją. W tym momencie nie myślałem o tym, że podnieca mnie najlepszy przyjaciel ani o tym, że sam robię sobie dobrze. Chciałem poczuć się przyjemnie i sądząc po tym, że już po chwili wydobyła się ze mnie biała substancja wnioskuję iż się spełniłem. Obmyłem jeszcze raz całe ciało i wyszedłem z kabiny, owijając się ręcznikiem. Wyszorowałem zęby i udałem się do pokoju w celu nałożenia na siebie luźnych jeansów i czerwonej koszulki. Zszedłem po schodach, z ulgą stwierdzając że Mikey jest jeszcze w szkole. Nie to, że nie lubiłem jego towarzystwa, ale od razu zorientowałby się że coś ze mną nie w porządku. Wstawiłem wodę na kawę i zanurkowałem w lodówce by po chwili ułożyć na blacie masło, ser i ketchup a z szafki wyciągnąć chleb. Zrobiłem kanapki, zalałem kubek i przysiadłem przy stole. Nagle dobiegło mnie pukanie do drzwi. Kogo tu sprowadza o tej porze? Udałem się w stronę drzwi, nie przejmując się domowym ubiorem i wciąż lekko mokrymi włosami. Otworzyłem je i zobaczyłem Franka, ubranego w samą koszulkę, a temperatura na dworze spadała poniżej zera.

-Zaraz zamarzniesz, wchodź! – Wciągnąłem go do środka i szybko zamknąłem drzwi. Poczułem jak mocno się we mnie wtula, co spowodowało nie małe zdziwienie i niesamowite szczęście. Tak bardzo chciałem mieć go znów w swych ramiona. Przycisnąłem go jak najmocniej mogłem do siebie, zaciągając się jego cudownym zapachem.

Po chwili, która zdawała mi się być szaleńczo za krótka odsunęliśmy się od siebie. Frankie zdjął buty i skierował się wprost do kuchni nie zawracając sobie głowy jakimkolwiek wytłumaczeniem jego wizyty. Złapał za kubek wypełniony moją kawą i wypił całą jego zawartość. Podszedłem bliżej.

-Mogłeś poprosić a zrobiłbym Ci nową – odparłem z lekkim uśmiechem na ustach.

-Musimy pogadać Gerard. – Złapał mnie za ramię i poprowadził wprost do mojego pokoju. Przysiadłem na łóżku a on zaczął krążyć, to w jedną, to w drugą stronę.

-Co się stało Frank?

-Co się stało?! Jak to co się stało! Kurwa Gerard! – Zaczął krzyczeć a ja powoli zacząłem się bać tego co za chwilę nastąpi. Pewnie mnie wyzwie, powie że nie chce mnie dłużej znać, odrzuci już na zawsze…

-Frankie ja… Przepraszam… - Nie wiedziałem co więcej mógłbym powiedzieć, tak bardzo bałem się że mogę go stracić. Tak bardzo nie chciałem, by mnie zostawił.

- Za co mnie przepraszasz?! – Podszedł do mnie i mocno chwycił za ramiona. Myślałem, że potrafię doskonale odczytać to co wyrażały jego oczy, tym razem jednak było inaczej.

- Za to, że Cię całowałem. – Nie chciałem za to przepraszać, bo była to jedna z najwspanialszych chwili w moim życiu. Frank opuścił głowę, a ja czułem się okropnie z myślą o tym, że sytuacja z poranka nigdy się nie powtórzy.

-Nie o to chodzi Gerard.- Puścił me ramiona i usiadł obok. Jak to nie o to chodzi? Co się kurwa dzieje? Oparłem się o ścianę i próbowałem dojść do tego co mogło być problemem.

- To o co? – spytałem w końcu, po kilku minutach, nie mogąc znieść tej krępującej ciszy.

- O to, co ze mną zrobiłeś Gerard. – Spojrzał prosto w moje oczy. Tym razem ujrzałem troskę w tych brązowych okręgach, niepokój i czułość. – O to, że całkowicie mnie zmieniłeś.- Nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje, a mój przyjaciel schował twarz w dłoniach. Odciągnąłem je delikatnie.

- Frankie… Powiedz mi. – Zdobyłem się na najłagodniejszy ton, mając w głowie nadzieje, że ta rozmowa nie skończy się tak tragicznie jak z początku myślałem. Po kilku minutach Frank spojrzał wreszcie w moje oczy i powiedział cicho.

-Pragnę Cię Gerard. Kurwa… Nie mogę w to uwierzyć ale tak jest. Wypierałem się wszelkimi sposobami, ale nie potrafię. Tak już się stało.  Kurwa, to ja Cię przepraszam… Domyślam się, że mi tego nie wybaczysz, ale ja naprawdę nie chcę Cię stracić. Zbyt wiele dla mnie znaczysz. - Znów opuścił głowę, a ja czułem się jak we śnie. W najśmielszych marzeniach nie wyobrażałem sobie takiego scenariusza. Patrzyłem na niego z zaciekawieniem, a po chwili złapałem za podbródek i uniosłem go do góry.  

- Nawet nie wiesz… Jak się cieszę. – Myślałem, że największe zdziwienie w jego oczach dostrzegłem, gdy okazało się że jednak zaliczy semestr z matmy,  teraz jednak było to dużo bardziej zaskakujące spojrzenie. Niepewnie położyłem dłoń na jego policzku. Cholernie się bałem, że za chwilę ją odrzuci i wyjdzie. 
Odetchnąłem z ulgą, gdy poczułem jak przykłada tam swoją. Poczułem się jak w niebie, nie liczyło się nic więcej. Drugą rękę skierował na mój policzek, lekko go głaszcząc zaczął przybliżać nasze twarze. Obdarzył mnie najpiękniejszym uśmiechem, jaki widziałem w całym moim życiu. Cieszyłem się, że to właśnie ja, byłem jego powodem. Przymknąłem oczy, gdy odległość między nami została zredukowana do minimalnego stopnia i już po chwili poczułem słodki smak jego ust.

 Wiedziałem, że tym razem nie jest to jedynie wyładowanie emocji, tylko całkowicie przemyślana czynność.Wplotłem dłoń w jego w czarne włosy, oddając ochoczo pocałunek. Był tak idealny! Zassałem dolną wargę, czując jak Frank się uśmiecha i przenosi rękę z policzka na moją szyję, delikatnie ją głaszcząc i przyciskając jeszcze bardziej do siebie. Po chwili to on znów przejął inicjatywę i skierował swe usta na moją szyję. Jęknąłem cicho, gdy poczułem jak przygryza mą skórę i łagodzi ugryzienie językiem. Zaprzestał mnie całować i przeniósł  rękę w stronę biodra. Położył głowę na moim ramieniu i mocno się przytulił, jeżdżąc nosem po szyi. Rozkoszowałem się tą chwilą, gładząc jego włosy. Nie mogłem uwierzyć, że to co stało się przed chwilą naprawdę się wydarzyło. Na moje policzki wdarło się olbrzymie zawstydzenie, gdy zorientowałem się, że mój członek znów zrobił się twardy. Przeraziłem się, kiedy Frank poruszył się i powoli usiadł okrakiem na moich nogach. Wiedziałem, że musiał to poczuć, bo podniósł głowę i szeroko się uśmiechnął, znowu w ten przepiękny sposób. Jego oczy były takie spokojne i radosne. Poruszył lekko biodrami, śmiejąc się cicho, sprawił że poczułem na brzuchu jego również stwardniałą erekcję.

-Widzisz co ze mną robisz? – zapytał zadziornie, a ja nie mogłem się powstrzymać i ucałowałem jego policzek.

-Dokładnie to samo, co Ty ze mną Frankie – wyszeptałem mu do ucha.

Oparł czoło o moje własne. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, nic nie mówiąc. Oddychaliśmy spokojnie, by pozbyć się napięcia.

-Gerard… Masz gorączkę. – Odsunął się i przyłożył dłonie do mojej twarzy.

-Oj pieprzyć ją… - Ostatkami sił próbowałem utrzymać go w danej pozycji. Wszelkie starania spełzły na niczym, gdy i tak podniósł się i zmusił do położenia się na łóżku. Przykrył mnie kołdrą i lekko ucałował czoło.- Nie idź, proszę. – Złapałem jego nadgarstek, jednak wiedziałem że nic nie zdziałam.


- Przyjdę jutro. – Ucałował prawy policzek. – I napiszę niedługo. – Przeniósł się na drugi, po czym wyszedł z mojego pokoju, a ja od razu zasnąłem.

10 komentarzy:

  1. Yaay! Świetny rozdział :3
    Pod koniec mnie rozczulił. Jakoś tak xD
    Ogółem całe opowiadanie ma w sobie TO COŚ. Nie wiem jak to opisać, bo po prostu nie umiem, nie wiem jak się za to zabrać.
    Dlatego mogę tylko napisać o rozdziale, że był genialny i czekam na więcej. :3

    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiesz ile dla mnie znaczą te słowa! Od razu aż chce się pisać dalej :) Czymkolwiek jest TO COŚ mam nadzieję, że uda mi się to zatrzymać na dłużej...może nawet i do końca opowiadania ;D
      Dziękuję!
      xoxo.

      Usuń
  2. Oh, to było naprawdę urocze. Chłopcy wreszcie powiedzieli sobie o swoich uczuciach, to dziwne, ale ja po prostu kocham momenty szczerości. Co prawda inne, takie jak na przykład akcja Gee pod prysznicem, również, ale to pomińmy. Tak więc ciekam na następny rozdział ;) I na pikantną scenkę, której zalążek już się pojawił, jednak gorączka Gerarda wszystko zepsuła. On i te jego głupie, ciepłe czoło xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łohoho do pikantnych scenek to jeszcze trochę xd Chłopaki są jeszcze za bardzo nieogarnięte, a poza tym nic nie może pójść za szybko, bo byłoby za łatwo :)
      Następny rozdział już za tydzień ! :)
      xoxo.

      Usuń
  3. Och prysznic... z jedną osobą też może być XD
    Jeeeej głupia gorączka... Ale i tak słoooodko ♥. Przez chwilę myślałam, że Franek dosłownie w samej koszulce przyszedł i fajnie mi sie to wyobrazilo XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam ten prysznic jeszcze zamiast Cię poznałam xd Haha, Franek w samej koszulce... to się dzieje jak 'przypadkiem' spadają mu spodnie, co nie ? :D
      <3

      Usuń
  4. Mmm to było takie przeurocze :3 Fajnie, że w końcu sobie wszystko wyjaśnili, znaczy to co do siebie czują xD Rzygam tęczą :3
    Bardzo mi się podobało i czekam na następną część! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, ten rozdział ocieka tęczą, ale tak miało i być ;D Jestem wielbicielką wszelkiego fluffu więęęc... xd
      Cieszę się, że się podoba !
      xoxo.

      Usuń
  5. Rozdział świetny jak zawsze!
    Było przeuroczo ♡♥ Cud, miód i czekolada :3
    Scena pod prysznicem *-* tęczowo!
    Naprawdę mi się bardzo podoba i niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;D Uroku i słodyczy nigdy za wiele! Jakoś trzeba sobie odreagowywać codzienny świat xd
      Ja też niecierpliwie czekam.. XD
      Następny już niedługo :)
      xoxo.

      Usuń